Nikomu nie pomagałem, bo nikt mnie nie prosił o pomoc w sprawie hazardu - mówi Grzegorz Schetyna przed sejmową komisją śledczą, badającą aferę hazardową. Przewodniczący klubu PO przekonuje, że nie interesował się ustawą hazardową. Zapewnia też, że nigdy nie rozmawiał o niej z Ryszardem Sobiesiakiem.

Tą ustawą się nie zajmowałem, nie lobbowałem, nie interesowałem, oprócz zainteresowania jako minister spraw wewnętrznych w opiniach, które przedstawiła Komenda Główna Policji - przekonywał sejmowych śledczych Schetyna. Zapewnił, że nie rozmawiał z Ryszardem Sobiesiakiem na temat ustawy. Przyznał wprawdzie, że we wrześniu 2008 roku spotkał się na wrocławskim lotnisku z biznesmenem, ale - jak zapewnił - rozmowa nie dotyczyła hazardu.

Schetyna zeznał, że Sobiesiak przyjechał na lotnisko, bo ówczesny wicepremier nie znalazł dla niego czasu w swoim biurze poselskim. Schetyna nie pamiętał, czego dotyczyła rozmowa. Był jednak pewny, że nie rozmawiali o hazardzie. Sobiesiak zadzwonił później do członka zarządu Śląska Wrocław. Dlatego, jak twierdzi Schetyna, na pewno chodziło o nowego inwestora dla klubu. Były wicepremier powiedział, że zna sugestie byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego i prasy, że to było kluczowe spotkanie odnośnie noweli ustawy hazardowej. Jego zdaniem jednak, gdyby rzeczywiście tak było, to Sobiesiak po ich rozmowie zadzwoniłby pewnie do kogoś z branży hazardowej, z kim prowadził lobbing w sprawie nowelizacji.

Śledczy pytali także Schetynę o jego spotkanie 19 sierpnia 2009 roku z premierem Donaldem Tuskiem i Mirosławem Drzewieckim. Rozmowa odbyła się już po wybuchu afery. Schetyna potwierdził wersję Drzewieckiego: rozmowa dotyczyła wyłącznie Stadionu Narodowego i finansowania budowy. Jak podkreślił Schetyna, Drzewiecki zgłaszał problem wpisania do budżetu na 2010 rok dodatkowych pieniędzy na budowę Stadionu Narodowego. Były wicepremier podkreślił jednak, że na spotkaniu pojawił się już godzinę po jego rozpoczęciu.

Sejmowi śledczy pytali szefa klubu PO również o sylwestra, spędzonego w pensjonacie należącym do Ryszarda Sobiesiaka. Polityk przekonywał, że to jego żona - podobno z niemałym trudem - zdobyła miejsca w hotelu. A zarezerwowała je nie dla polityków Platformy - jak twierdził były szef CBA Mariusz Kamiński - ale dla grupy znajomych. Był wśród nich koszykarz Adam Wójcik z rodziną. Nikt w CBA nie sprawdził w Google, kto to jest Adam Wójcik - podkreślił Schetyna. Jak dodał, obrazuje to radosną twórczość CBA.

Pytany o kulisy swojej dymisji, Schetyna stwierdził, że jego rozmowa z premierem w tej sprawie miała charakter przyjacielsko-polityczny. Rozmawialiśmy o aferze hazardowej, o jej konsekwencjach - zeznał. Jak powiedział, premier uważał, że osoby, których nazwiska pojawiają się w kontekście tej afery, nie powinny być w rządzie.

Na wiele pytań były wicepremier odpowiada jednak: nie pamiętam, nie znam sprawy, wiem o tym tylko z mediów…

Po kilku godzinach przesłuchania posłowie z komisji na niektóre pytania zaczęli więc odpowiadać sobie sami, stwierdzając: O tym pewnie słyszał pan tylko w mediach. Wreszcie Bartosz Arłukowicz z SLD pogratulował Grzegorzowi Schetynie błogiej niewiedzy.