Decyzja w sprawie uchylenia immunitetu marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego nie zapadnie wcześniej niż w połowie kwietnia. W porządku dzisiejszych obrad posiedzenia izby wyższej nie znalazł się wniosek szczecińskiej prokuratury, która chce postawić Grodzkiemu zarzuty przyjmowania łapówek podczas pracy w szpitalu.

Senat nie unika podjęcia decyzji w sprawie marszałka Tomasza Grodzkiego. To, jak wskazuje dziennikarz RMF FM Tomasz Skory, tylko kwestia procedury prowadzającej do głosowania. 

Liczący prawie 30 stron wniosek prokuratury dopiero trafił do prawników, którzy mają sprawdzić jego poprawność - ustalił nasz dziennikarz. Jeśli znajdą wady - obszerny dokument może być zwrócony śledczym do uzupełnienia. 

Dopiero potem wniosek trafi do zaopiniowania przez senacką komisję regulaminową, a następnie pod obrady izby wyższej. 

Z nieoficjalnych ustaleń RMF FM wynika, że zarzuty przyjmowania łapówek nie zawierają żadnych dokumentów i oparte są wyłącznie na zeznaniach. 

Akcja oparta na anonimach?

Sam marszałek Grodzki uważa zarzuty za kontynuację prowadzonej przeciw niemu akcji, na początku opartej na anonimach, i przypomina: Jeżeli znalazły się osoby pod nazwiskiem, jak pani prof. Popiela, czy jeszcze dwie czy trzy osoby - wszystkim wytoczyłem proces o zniesławienie. 

Nikt w Senacie nie zamierza się zatem w sprawie immunitetu Tomasza Grodzkiego spieszyć. Nie jest nawet pewne, czy decyzja będzie podejmowana na kwietniowym, czy może nawet kolejnym posiedzeniu, które odbędzie się w maju.

Jakie zarzuty chce postawić Grodzkiemu prokuratura?

Prokuratura - jak poinformowano - zamierza postawić Tomaszowi Grodzkiemu cztery zarzuty przyjęcia korzyści majątkowych - w latach 2006, 2009 i 2012 roku. "Jak wynika z ustaleń śledztwa, korzyści majątkowe w postaci pieniędzy w złotówkach i dolarach - w wysokości od 1500 do 7000 zł - lekarz przyjmował w kopertach. W zamian zobowiązywał się do osobistego przeprowadzenia operacji lub ich szybkiego wykonania, a także do zapewnienia dobrej opieki lekarskiej" - czytamy w komunikacie.

W toku postępowania przygotowawczego ustalono, że w marcu 2012 r. Tomasz Grodzki przyjął 7 000 zł od żony starszego mężczyzny chorującego na nowotwór za osobiste przeprowadzenie operacji - informuje prokuratura.

Według PK, we wrześniu 2009 r. Tomasz Grodzki zażądał od pacjenta za przyspieszenie operacji kwoty 10 000 zł. Pacjent przed operacją przekazał lekarzowi 3 000 złotych i 500 dolarów. "Do zapłaty pozostałej części nie doszło, ponieważ po operacji u pacjenta wystąpiły komplikacje zdrowotne i lekarz nie upomniał się o drugą transzę pieniędzy" - czytamy w komunikacie.

Z materiału dowodowego wynika również, że w marcu 2009 r. Tomasz Grodzki przyjmując innego pacjenta w prywatnym gabinecie miał poinformować go, że może osobiście operować w publicznym szpitalu w zamian za korzyść majątkową - informuje prokuratura. "Podczas kolejnej wizyty pacjent przekazał lekarzowi kopertę z 2000 zł w zamian za osobiste przeprowadzenie zabiegu operacyjnego przez Tomasza Grodzkiego" - czytamy w komunikacie wysłanym PAP.

Tomasz Grodzki miał też - według prokuratury - przyjąć w maju 2006 roku korzyść majątkową w wysokości 1500 zł od syna jednego z pacjentów w zamian za zapewnienie mu dobrej opieki.




Opracowanie: