Protesty przed ambasadą Szwecji w Bagdadzie. Doszło do szturmu placówki i jej podpalenia. Powodem była zapowiadana akcja spalenia Koranu przed ambasadą Iraku w Szwecji - podał Reuters.

Gdy na miejscu pojawiły się służby porządkowe i straż pożarna, większość demonstrantów rozeszła się - informują agencje. 

Szwedzkie ministerstwo spraw zagranicznych przekazało, że pracownicy ambasady są bezpieczni. 

W komunikacie, przedstawiciele resortu podkreślają, że irackie władze muszą być odpowiedzialne za ochronę personelu i placówek dyplomatycznych, a ataki są poważnym naruszeniem Konwencji Wiedeńskiej.

Irackie ministerstwo spraw zagranicznych potępiło incydent i stwierdziło w oświadczeniu, że iracki rząd polecił siłom bezpieczeństwa przeprowadzenie śledztwa, zidentyfikowanie sprawców i pociągnięcie ich do odpowiedzialności.

Do protestów przed ambasadą nawoływał Muktada as-Sadr, wpływowy szyicki duchowny - podał Reuters. 

Na początku lipca, w Sztokholmie, przed głównym meczetem, pochodzący z Iraku imigrant podarł i spalił Koran. 37-latek twierdził, że w swojej ojczyźnie był prześladowany. 

Wcześniej szwedzka policja odmówiła mężczyźnie pozwolenia na demonstrację, powołując się na opinię służb specjalnych SAPO o możliwym wzroście zagrożenia terrorystycznego. 

Dwie instancje sądu administracyjnego uchyliły jednak decyzję policji. W Szwecji prawo do wyrażania poglądów jest chronione w konstytucji.

Sprawca spalenia Koranu jest podejrzany o podżeganie do nienawiści. Dochodzenie w tej sprawie prowadzi szwedzka prokuratura. Poprzednio tego rodzaju sprawy umarzano.

Na początku lipca w kilku krajach muzułmańskich doszło do antyszwedzkich protestów. 

Tłum wdarł się na teren ambasady Szwecji w Bagdadzie, spalono szwedzką flagę oraz wybito okna. W internecie pojawiły się nawoływania do bojkotu produktów szwedzkich firm.