"Rozj*** go! Zrobię mu dziecko" - tak Artur Szpilka przywitał w Warszawie Krzysztofa Zimnocha. Panowie starli się podczas konferencji poświęconej gali "Polsat Boxing Night". Jej głównymi gwiazdami będą Andrzej Gołota i Przemysław Saleta. Show odbędzie się 23 lutego w Gdańsku. Jedną z walk wieczoru będzie starcie Szpilka-Zimnoch.

O co dokładnie poszło obu pięściarzom podczas konferencji - nie wiadomo. Najwyraźniej powiedzieli sobie kilka ostrych słów a potem w ruch poszły pięści. W wywiadzie dla portalu ringpolska.pl Szpila powiedział, jedynie, że się wkurzył. Rozj***go na ringu. Bez kitu. Zęby zobaczy na ringu. Ciężko go znokautuje. Dla mnie najważniejsza jest moja walka. Będę robił swoje. Ale go roz***. W ringu pokażemy charakter. Nie pamiętam o co nam poszło. To był odruch - tłumaczył Artur Szpilka. 

Saleta - Gołota, czyli niedokończony biznes

To już pewne! 23 lutego w Gdańsku rękawice skrzyżują weterani bosku: Przemysław Saleta zmierzy się z Andrzejem Gołotą. Pięściarze mają na karku po 45 lat, ale jak zapewniają są w mistrzowskiej formie.To jest taki niedokończony biznes. Mieliśmy dwa razy walczyć. Raz w 2000 roku, potem w 2005 roku - tłumaczy Saleta. Gołota dodaje, że nie czuje się emerytem. Walka została zaplanowana na 10 rund. W 1994 roku widziałem pojedynek Amerykanów: 45-letniego wówczas George'a Foremana z Michaelem Moorerem. Foreman wygrał przez nokaut, a stawką były pasy mistrza świata WBA i IBF. Sądziłem, że w tym wieku już nie powinno się boksować, że nie będę w stanie chodzić. Tymczasem mam tyle lat i jeszcze się ruszam. Co więcej, czuję się znakomicie, a nie jak emeryt. Porównania z Foremanem są miłe, ale on był ode mnie... wolniejszy - tłumaczy Gołota. Pięściarz, który na stałe mieszka za Oceanem, przyjechał do Polski pod koniec grudnia. Od tygodnia trenuje pod okiem Andrzeja Gmitruka. Ten sam szkoleniowiec stał w jego narożniku, kiedy zdobywał brązowy medal olimpijski w Seulu (1988 rok). Jeśli przygoda, to tylko w Warszawie. Nie zamierzam się nigdzie się stąd ruszać, w stolicy będę się przygotowywał do walki. Bardzo lubię wygrywać i na pewno pokonam Saletę. Nie wiem, czy przed czasem, czy po czasie, ale to ja zwyciężę - zapowiedział były zawodnik stołecznej Legii.

Gołota wraca do ringu po trzyletniej przerwie; w październiku 2009 roku przegrał w piątej rundzie potyczkę z rozpoczynającym wtedy karierę w kategorii ciężkiej Tomaszem Adamkiem. Miałem wtedy problemy z ręką. Przed dwoma laty przeszedłem jednak operację i sam jestem ciekawy, czy jeszcze ręka nadaje się do boksu? A w ogóle to ja lubię boksować, dlatego znów pojawię się między linami. Będę lżejszy, niż w pojedynku z Adamkiem (Gołota ważył wtedy 116,3 kg - PAP), zapewne osiągnę około 109-110 kg. Nie wiem dokładnie, ile teraz ważę, bo nie mogę... znaleźć wagi - śmiał się bokser. Pytany, co myśli o Salcie odpowiedział: "Saleta jest wyższy od Adamka, a poza tym mocny, silny i... przystojny. Ja mam główny atut, czyli wielką chęć wygrywania. Czy się lubimy? Trudno o to skoro będziemy ze sobą rywalizować. A więc raczej się nie lubimy". Andrzej Gołota nie chciał zdradzić, ile zarobi za walkę w Trójmieście. Pytany jak skomentuje potyczkę Szpilki z Zimnochem bokser podkreślił, że "dobrze się zaczęło, będzie niezła walka". Szpilka jest mańkutem, zawodnikiem inaczej walczącym niż ja. Zobaczymy, jak rozwinie się jego kariera - przyznał Gołota, zapytany, czy 23-latek z Wieliczki może pójść w jego ślady.

Saleta: Do ringu wyjdę bez złości i bez miłości

Przemysław Saleta pytany o rywala odpowiada, że nie zna dobrze Gołoty. Ale jak podkreśla, już teraz może powiedzieć, że do walki jest przygotowany fizycznie. Cały czas jestem czynny sportowo. Biegam, ćwiczę na siłowni i od czasu do czasu boksuję. Wiedząc o tej walce od dwóch miesięcy trenuję pod kątem ogólnego przygotowania fizycznego. Nie znałem jednak dokładnej daty naszego pojedynku, dlatego zwlekałem z rozpoczęciem obozu treningowego - przyznał były mistrz Europy w wadze ciężkiej. Jego pierwszym sparingpartnerem będzie Izu Ugonoh, który również wystąpi 23 lutego w Gdańsku. Saleta ostatnią walkę bokserską stoczył w lutym 2006 roku. Ponad rok później poddał się przeszczepowi nerki, którą oddał córce. Potem brał udział również m.in.w galach mieszanych sztuk walk. Prawda jest taka, że zwycięzca nie będzie walczył o mistrzostwo świata, ani nie awansuje w rankingach. Ze sportowego punktu widzenia to będzie przyzwoity pojedynek. Na pewno obaj nie zapomnieliśmy jak się boksuje. Dyspozycja dnia będzie decydująca. W tej walce wiele może się wydarzyć. Może ona potrwać pełne 10 rund, ale również może się zakończyć w pierwszym starciu. Dlatego lepiej nie odchodzić od telewizora - zapewnił. Pięściarz, który ma na koncie 43 wygrane (w tym 21 przed czasem) i siedem porażek (wszystkie przed czasem) przyznał, że brakuje mu atmosfery towarzyszącej pojedynkom. Oprócz samych walk i klimatu wokół nich, brakuje mi również obozów przygotowawczych i celów jakie sobie wyznaczałem. Właściwie trenuję przez cały rok. Jednak inaczej to wygląda, jeśli przygotowuję się do czegoś konkretnego. Dlatego dla mnie ta walka to swoista podróż sentymentalna, ale pod kątem przygotowań i ewentualnego zakończenia kariery. To idealny przeciwnik na ostatnią walkę w karierze. Nie wyobrażam sobie kogoś innego, kto wzbudzałby większe emocje we mnie i wśród kibiców - zakończył Saleta.