Gdybym miał jeszcze raz to przejść, to też podjąłbym decyzję o oddaniu dziecku nerki - mówi RMF FM w pierwszym wywiadzie po wyjściu ze szpitala Przemysław Saleta. Saleta ma za sobą ciężkie komplikacje po operacji. Dziś wyszedł ze szpitala.

Konrad Piasecki: Podstawowe pytanie; jak się pan w tej chwili, po tym wszystkim czuje?

Przemysław Saleta: Czuję się dobrze, czuję się zdrowy, normalne pooperacyjne gojenie, tyle, że czuję się słaby fizycznie, bo akurat tutaj zdarzył się bardzo, bardzo rzadki przypadek; raz na 90 tysięcy tego typu operacji. W konsekwencji tego, w okresie ostatnich dwóch tygodni straciłem 15 kilo.

Konrad Piasecki: Kiedy pana słucham, to nie słyszę tego dawnego, silnego Przemysława Salety, tylko człowieka chorego.

Przemysław Saleta: Nie, na pewno nie czuję się chory, czuję się osłabiony.

Konrad Piasecki: Co się właściwie stało, dlaczego pan trafił do szpitala, dlaczego coś nie poszło?

Przemysław Saleta: To nie jest do końca tak. Ja trafiłem do szpitala na własną prośbę. Miałem zaplanowaną operację oddania nerki swojej córce, było to wszystko zaplanowane wcześniej. Generalnie wszystko poszło zgodnie z planem, łącznie z krwotokiem który się zdarzył i który przy operacjach chirurgicznych ma prawo się zdarzyć i nie jest to znowu aż tak wielka rzadkość. Natomiast dlaczego nastąpiła niewydolność oddechowa, tego ze stuprocentową pewnością nie potrafi stwierdzić nikt, a konsekwencją tego był tydzień pod respiratorem.

Konrad Piasecki: To pytanie zabrzmi być może banalnie, bo odpowiedź na nie jest oczywista. Rozumiem, że nie żałuje pan swojej decyzji sprzed kilku tygodni?

Przemysław Saleta: Jeśli popatrzę na to, czym zapłaciłem, czyli dwa tygodnie wyjęte z życiorysu, kolejny miesiąc dochodzenia do siebie, 15 kilo wagi mniej, a moje dziecko będzie miało normalne życie przez dwadzieścia kilka lat , to właściwie nie ma żadnego porównania. Gdybym miał jeszcze raz to przechodzić i miałbym jeszcze raz to zrobić, to zrobiłbym to.

Konrad Piasecki: Kiedy pan wróci do pełni formy?

Przemysław Saleta: Lekarze twierdzą, że zajmie mi to około miesiąca, rana jednak musi się zagoić, oprócz tego mięśnie brzucha praktycznie odzyskają stuprocentową sprawność po sześciu miesiącach, natomiast myślę, że u mnie nastąpi to szybciej, znam swój organizm, całe życie zajmowałem się sportem, wiem, co trzeba zrobić, żeby nabrać siły szybciej, natomiast w tej chwili, to po prostu muszę odzyskać normalne siły.

Konrad Piasecki: Wróci pan do sportu?

Przemysław Saleta: Nie, to znaczy wrócę do sportu w formie rekreacyjnej, choć z drugiej strony swoje ciało traktuję jako projekt i na 7 marca, na 40 urodziny planuję być w formie życia.

Konrad Piasecki: Czy po tym wszystkim, co się stało pan trochę zmienił stosunek do życia?

Przemysław Saleta: Na pewno trochę inaczej się patrzy i przewartościowuje pewne rzeczy. Sprawy, które zawsze były dla mnie ważne, stały się jeszcze ważniejsze. Mam tu przede wszystkim na myśli bliskie osoby, które kocham. Myślę też, że warto czasami zwolnić tempo życia i spędzić z bliskimi osobami trochę więcej czasu, bo może się okazać nagle, że tego czasu nie ma i go po prostu brakuje. Nie było to wydarzenie, które nie pozostawi jakichś śladów, natomiast wydaje mi się, że będą to doświadczenia pozytywne.

Konrad Piasecki: Czuje się pan jak człowiek, który wywinął się śmierci?

Przemysław Saleta: Chyba nie, choć ja będąc pod respiratorem i w śpiączce farmakologicznej, po prostu przespałem sobie ten najtrudniejszy okres i nie zdawałem sobie sprawy z tego, co może się stać, a gdy tydzień później się obudziłem, to z dnia na dzień czułem się lepiej.

Konrad Piasecki: Życzymy zdrowia w takim razie, dziękuję.

Przemysław Saleta: Dziękuję, a korzystając z okazji, chciałbym podziękować wszystkim osobom, które mi pomogły. Mam tu na myśli zarówno kadrę lekarsko-pielęgniarską ze szpitala, jak również bliskich, a także zwyczajnych ludzi, którzy pisali listy, modlili, się słali kartki.

Konrad Piasecki: Trzymaliśmy za pana kciuki. Dziękuję bardzo.

Posłuchaj całej rozmowy z Przemysławem Saletą:

Przemysław Saleta trafił do szpitala w zeszłym tygodniu w poniedziałek na skutek komplikacji, jakie nastąpiły po operacji usunięcia nerki. Zabieg przeprowadzono 5 grudnia, a nerka została przeszczepiona jego chorej 13-letniej córce.