Szefowa Narodowego Funduszu Zdrowia jest za tym, żeby Polacy, mimo płacenia składki zdrowotnej, musieli też płacić za porady lekarzy - twierdzi czwartkowy "Fakt". Gazeta przypomina przy okazji, że średnio, rocznie wpłacamy na służbę zdrowia około trzech tysięcy złotych.

"Fakt" zauważa, że szefowej NFZ Agnieszce Pachciarz bardzo podoba się czeski system zdrowotny w którym pacjent płaci za każą poradę lekarza. Według pani prezes dodatkowe pieniądze dobrze wpłynęłyby na dostępność świadczeń w Polsce. Opłaty o niskiej wartości nie ograniczą dostępu do służby zdrowia, zwiększyłyby za to refleksję nad rzeczywistą potrzebą wizyty u danego lekarza - tłumaczy Agnieszka Pachciarz. W przyszłości zapewne nie unikniemy rozmowy na ten temat - dodaje.

Były minister zdrowia Bolesław Piecha nie zostawia na prezes NFZ suchej nitki. Pani Pachciarz pomyliła role. Wprowadzenie opłat nic nie usprawni. Wprowadzenie opłat spowoduje tylko podział pacjentów na tych, których stać na leczenie i tych, których nie stać. Opłaty będą barierą a nie usprawnieniem służby zdrowia - mówi poseł PiS w rozmowie z "Faktem".

Katastrofa państwa

Zamiana ciał ofiar tragedii smoleńskiej kompromituje polityków i urzędników. Zamiast walki z kryzysem czeka nas znowu debata na temat nieudolności rządu - pisze czwartkowa "Rzeczpospolita".

W najbliższych dniach prokuratura ma zdecydować o przeprowadzeniu kolejnych piętnastu ekshumacji - nieoficjalnie dowiedziała się gazeta. Ta kompromitująca państwo sprawa to wynik zaniedbań podczas sekcji zwłok ofiar smoleńskiej katastrofy. Po dwóch i pół roku smoleńska tragedia znów staje się więc w Polsce tematem numer jeden. Zamiast dyskutować o ratowaniu gospodarki, wraca ją pytania o sposób prowadzenia trwającego od 2010 roku śledztwa. Jest oczywiste, że kompromituje ono rząd i prokuraturę. Czeka nas okres, gdy rządzący całą energię będą kierować na zatarcie śladów swojej nieudolności - czytamy w "Rzeczpospolitej".

Dziennik dotarł do osoby która uczestniczyła w identyfikacji ciał w Smoleńsku. Widziałam, jak wkładali zwłoki do trumien, które miały iść do Polski. Były w foliowych workach. Raz było wyraźnie więcej szczątków, a raz mniej - mówi "Rzeczpospolitej" siostra Maria Ślipek ze Zgromadzenia Sióstr Serca Jezusa, która uczestniczyła w identyfikacji zwłok. Kiedy usłyszałem o wynikach sekcji Anny Walentynowicz, byłem przerażony. Nie ma usprawiedliwienia dla tego, co się zdarzyło. Dzisiaj opowiadanie, że był tylko jeden wniosek rodzin o otwarcie trumny, to po prostu kpiny - dodaje Kazimierz Olejnik, były wiceprokurator generalny.

Klinika nie może wymusić zrzeczenia się roszczeń

Żądanie od pacjenta przed operacją rezygnacji z przyszłych odszkodowań jest niezgodne z prawem - twierdzą prawnicy w rozmowie z "Rzeczpospolitą". Powszechną praktyką szpitali i klinik jest żądanie od pacjenta przed zabiegiem podpisania nie tylko zgody na operację i pokwitowania, że został pouczony o ewentualnych skutkach zabiegu, ale też rezygnacji z roszczeń w razie powikłań. Tego rodzaju klauzula nie pozbawia pacjenta możliwości dochodzenia odszkodowania, jeżeli zostanie popełniony błąd medyczny, jest ona bowiem sprzeczna z zasadami współżycia społecznego i kryteriami uczciwości, i jako taka nieważna - twierdzi Jolanta Budzowska, radca prawny.

Bez preferencji dla kobiet

Panie, które do 20 grudnia wykupią polisy, do końca umowy, a więc nawet przez kilkadziesiąt lat, mogą płacić niższe składki. Po tym terminie na żadne zniżki nie będą mogły liczyć. Od 21 grudnia tego roku płeć nie może być kryterium przy wyliczaniu składek ubezpieczeniowych. Oznacza to, że stawki płacone przez mężczyzn i kobiety muszą być równe. Orzekł tak w ubiegłym roku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Zmiana ta będzie dotyczyć tylko nowo zawartych umów. Te podpisane wcześniej będą dalej funkcjonować na starych zasadach - przypomina "Rzeczpospolita".

Znowu spór o Smoleńsk

Sejm wysłucha w czwartek informacji o pogrzebach ofiar katastrofy smoleńskiej. Powód: pomylenie zwłok Anny Walentynowicz. PiS wytacza ciężkie działa - mówi o hańbie i żąda dymisji marszałek Ewy Kopacz - pisze "Gazeta Wyborcza".

10 kwietnia 2010 r. miejsce katastrofy samolotu polskiego prezydenta i jego delegacji było kłębowiskiem metalu, części kabiny pasażerskiej, błota, korzeni drzew i 96 ludzkich ciał. Tylko nieliczne wydobyte z rumowiska zwłoki udało się zidentyfikować na miejscu. Wśród nich prezydenta Lecha Kaczyńskiego, wicemarszałka Sejmu Krzysztofa Putry i ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego.

Zwłoki układano na płachtach, większość oznaczano tylko numerami. Szczątki oderwane od korpusów składano osobno. Fragmenty ciał Rosjanie znajdowali jeszcze w następnych dniach we wraku. Wszystkie ciała, poza ciałem prezydenta, zostały w trumnach przewiezione do Moskwy. Tam kilka dni trwały identyfikacje. Rosyjskim patologom pomagały sprowadzone z Polski rodziny. Towarzyszyła im Ewa Kopacz, wtedy minister zdrowia, dziś marszałek Sejmu. O błędnej identyfikacji niektórych ofiar mówili PiS, część rodzin i niektóre media. Ale ekshumacje z 2011 i 2012 r. zwłok posłów Przemysława Gosiewskiego i Zbigniewa Wassermanna oraz prezesa IPN Janusza Kurtyki nie potwierdziły wątpliwości. Sprawa wróciła po pół roku. W poniedziałek prokuratura wojskowa ujawniła, że w grobie współzałożycielki "Solidarności" Anny Walentynowicz spoczywają

zwłoki działaczki katyńskiej Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej. "Znów spór o Smoleńsk" - pisze na pierwszej stronie czwartkowa "Gazeta Wyborcza".