Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła postępowanie w sprawie kupna przez PZPN działki w Wilanowie. Miała tam powstać siedziba związku. Informacje o zajęciu się sprawą przez śledczych przekazał PZPN.

W ubiegły piątek otrzymaliśmy prośbę z Prokuratury Okręgowej w Warszawie o udzielenie informacji dotyczących nabycia przez PZPN działki na Wilanowie. Nie mogę ujawnić, o jakie dane wystąpiła prokuratura, która z własnej inicjatywy wszczęła postępowanie wyjaśniające. W terminie 14 dni przedstawimy niezbędne dokumenty, bowiem nowe władze związku zainteresowane są wyjaśnieniem sprawy i będą ściśle współpracować z prokuraturą - powiedział rzecznik PZPN Jakub Kwiatkowski.

Trzy tygodnie temu prezes związku Zbigniew Boniek powiedział, że zarząd PZPN zdecydował o rezygnacji z budowy siedziby w warszawskim Wilanowie. Ta inwestycja w tym miejscu byłaby nieopłacalna - tłumaczył wtedy Boniek. Miejsce, w którym obecnie mieści się nasza siedziba (ul. Bitwy Warszawskiej - PAP), mamy wynajęte do końca 2014 roku. Zostało trochę czasu, aby zastanowić się, co dalej - powiedział prezes PZPN.

Decyzję o budowie siedziby w Wilanowie podjął poprzedni zarząd PZPN, kiedy na jego czele stał Grzegorz Lato. To wtedy kupiona została działka, sporządzono projekt i uzyskano pozwolenie na budowę. Ta inwestycja jest nieopłacalna pod każdym względem. Zwróciliśmy się o opinie prawne. Firmy, które audytowały, potwierdziły nasze przewidywania. Byłaby to strata dużych środków finansowych. Skoro więc wyniki są negatywne, uważamy, że będziemy musieli ten problem inaczej rozwiązać. Wspólnie z firmą, z którą mieliśmy umowę (Warbud - PAP), postaramy się znaleźć jakieś wyjście - mówił w grudniu ubiegłego roku Zbigniew Boniek.

Nie wymienił wtedy konkretnych sum, ale wspominał o dwóch powodach rezygnacji z budowy siedziby w Wilanowie. Do tego miejsca nie można byłoby podjechać autokarem. Poza tym cena zakupu nieruchomości była wyższa o 130 procent niż wynosiła faktyczna wartość tego terenu w tamtym czasie. Porozmawiamy z naszymi prawnikami i zobaczymy, co dalej z tym zrobić - przyznał.