Ekolodzy z organizacji Greenpeace przerywają protest na stumetrowym kominie Elektrowni Turów w Bogatyni. Protestowali na nim przeciw dofinansowywaniu spalania drewna zmieszanego z węglem jako energii odnawialnej.

Aktywiści Greenpeace, którzy w ramach protestu weszli na ponadstumetrową chłodnię kominową Elektrowni Turów w Bogatyni na Dolnym Śląsku, zakończyli protest. Decyzję podjęli po zapowiedzi Ministerstwa Gospodarki, które pracuje nad regulacją prawną dotyczącą współspalania węgla z drewnem.

Ministerstwo Gospodarki poinformowało, że prowadzi działania mające na celu wyłączenie pełnowartościowego drewna z wykorzystania energetycznego. W projekcie ustawy o odnawialnych źródłach energii resort przedstawi rozwiązania mające na celu ograniczenie, a docelowo likwidację możliwości wsparcia energii elektrycznej wytworzonej w oparciu o współspalanie biomasy z paliwami kopalnymi. W środę chce o tym rozmawiać z aktywistami Greenpeace'u.

Zdaniem ekologów, współspalanie drewna z węglem w konwencjonalnych elektrowniach takich jak Elektrownia Turów to "skandaliczny proceder" i nie ma nic wspólnego z energią odnawialną. Chyba każdy zdrowo myślący człowiek zgodzi się, że palenie lasami - bo do tego to się de facto sprowadza - w elektrowniach węglowych jest absurdem. Tam się spala polskie lasy oraz importowaną biomasę leśną z różnych krajów świata - podkreślał jeden z aktywistów w rozmowie z reporterką RMF MAXXX Magdaleną Wujtewicz.

Ekolodzy zapowiadali, że ich protest może potrwać kilka dni. Są przygotowani (aktywiści okupujący komin - RMF FM ) na każde warunki. Mają wodę, jedzenie, prowiant i dużo energii i zapału, żeby wywrzeć presję na ministra gospodarki, przekonać go, żeby zmienił te zapisy. Zostaną tam tak długo, jak to będzie konieczne - podkreślali.

Komin elektrowni w Bogatyni okupowało kilkunastu aktywistów z sześciu krajów europejskich. Policyjnym negocjatorom udało się w ciągu dnia sprowadzić na ziemię tylko jedną z protestujących.

"Dzięki współspalaniu biomasy zmniejszyliśmy emisję CO2"

Rzecznik PGE Łukasz Witkowski poinformował, że w Elektrowni Turów działają dwie instalacje do współspalania biomasy. Jak stwierdził, dzięki temu procesowi elektrownia zmniejszyła ilość emitowanego do atmosfery dwutlenku węgla i uzyskuje certyfikaty pochodzenia energii elektrycznej z Odnawialnych Źródeł Energii.

Witkowski zaznaczył również, że w elektrowni zastanawiano się nad wyłączeniem bloku, gdzie znajduje się chłodnia kominowa, na którą weszli aktywiści. Ostatecznie jednak władze elektrowni uznały, że nie ma zagrożenia i elektrownia pracuje normalnie - wyjaśnił.