Z powodu epidemii SARS od przyszłego tygodnia zaostrzone zostaną kontrole na czeskich lotniskach. W praskiej klinice uniwersyteckiej leży od wczoraj kolejny pacjent, u którego po powrocie z Australii stwierdzono objawy podobne do SARS.

Podróżny wrócił co prawda z Australii, ale przesiadał się w Bangkoku i dlatego trafił do kliniki. Od poniedziałku wszyscy pasażerowie powracający na czeskie lotniska, zobowiązani będą wypełnić ankietę, w której muszą napisać skąd przybywają, jak długo przebywali za granicą, czy kontaktowali się tam z ludźmi chodzącymi w maskach na twarzy, kaszlącymi, kichającymi itd.

W ankiecie trzeba będzie także podać, gdzie podróżny zamierza przebywać na terenie Czech, aby w razie wybuchu epidemii łatwiej było dotrzeć do wszystkich osób narażonych na SARS.

Jak dotąd nie potwierdziło się w Czechach ani jedno podejrzenie zarażenie tą chorobą.

Tymczasem jak wynika z najnowszego odkrycia lekarzy w Hong Kongu w organizmach osób, które chorowały na SARS, jeszcze przez miesiąc po wyzdrowieniu obecny jest wirus. Dlatego rodziny pacjentów, którzy wrócili do domów, ostrzegane są, by unikały z nimi bliskich kontaktów.

Niestety, to nie koniec złych wiadomości. Naukowcy z Hong Kongu podkreślają, że wirus może bardzo łatwo ulegać mutacji. Tym samym znalezienie leku lub szczepionki na SARS może być bardzo trudne.

Na całym świecie z powodu zarażenia się SARS zmarło ponad 400 osób, a blisko 6 tysięcy zaraziło się nim lub jest podejrzewanych o jego zarażenie.

Foto Archiwum RMF

01:15