Choroba szalonych krów dotarła prawdopodobnie do Polski. Takie są wnioski z zatwierdzonego wczoraj oficjalnie raportu komitetu naukowego Unii Europejskiej - dowiedziała się sieć RMF FM.

Unijny komitet naukowy sporządził raport, stwierdzający, że BSE mogło przeniknąć do Polski i państw regionu dzięki mączce kostnej, przywożonej z Niemiec. Informacje te potwierdził w rozmowie z siecią RMF FM szef komitetu, profesor Gerard Pascal. Nasze władze zapewniają, że nie karmiono nią bydła, ale dla unijnych naukowców argumenty te nie są wystarczające.Profesor Pascal przypomina, że takich samych argumentów używali Hiszpanie, a mimo to wykryto u nich przypadki BSE. Nietkórzy jednak twierdzą, że mamy do czynienia z walką ekonomiczną. Przedstawiciele polskiego ministerstwa rolnictwa twierdzą, że Unii Europejskiej zależy na tym, aby jak najwięcej krajów sklasyfikować do grupy ryzyka. Polska może wiele stracić, gdyż eksportuje kilkadziesiąt cielaków rocznie. Profesor Pascal zapewnia jednak, że nad raportem pracowali wyłącznie niezależni eksperci i jest wolny od jakichkolwiek presji ekonomicznych czy politycznych. W dokumencie unijnym nasz kraj zaklasyfikowany został do trzeciej grupy ryzyka. Oznacza to duże prawdopodobieństwo występowania BSE, choć nie wykryty został jeszcze żaden przypadek tej choroby. Na pytanie czy uznanie Polski za kraj, w którym choroba szalonych krów prawdopodobnie istnieje oznacza także, że mogą pojawić się u nas przypadki ludzkiej odmiany tej choroby profesor Pascal odpowiedział: "To jest ocena geograficznego ryzyka występowania skażenia BSE wśród bydła. Na tej podstawie nie można przesądzać o ryzyku zachorowań wśród ludzi". Profesor Pascal przyznaje jednak, że Polska powinna zacząć jak najprędzej oddzielać w rzeźniach podczas uboju tzw. materiały ryzyka, czyli takie części jak jelita, które stanowią największe zagrożenie skażeniem prionami. Takie jest zresztą najważniejsze zalecenie unijnego raportu.

00:00