Znali je już smakosze przed tysiącami lat. W Europie dawniej nazywano je czosnkiem bogaczy, choć wyglądem przypominają raczej ziemniaki. Trufli, bo o nich mowa, trzeba szukać w pobliżu korzeni drzew – dębu, lipy czy topoli.

Trufle można znaleźć w lasach wokół Rymanowa Zdroju. Trzeba ich jednak dobrze wypatrywać, ponieważ z daleka mogą przypominać kamień. Są też dość twarde – w okolicach Rymanowa trufle nazywane są kamiennymi głowami. Z leśnej ściółki trafiają do kuchni, gdzie przyrządzane są niczym zwyczajne grzyby.

Eksperci jednak potwierdzili na razie tylko jedno miejsce w Polsce, gdzie znaleźć można prawdziwe trufle – mowa o Wyżynie Częstochowskiej. Jednak tamtejsze grzyby więcej są warte w oczach naukowców niż smakoszy.

We Francji, mateczniku trufli, najbardziej ceniona jest trufla z okolic miasta Perigord, najmniej – odmiana burgundzka. I właśnie do tej ostatniej podobna jest trufla występująca w Polsce. Można się też natknąć na fałszywą truflę – podstawczaki, pachnące i wyglądające jak prawdziwe trufle.

Polskie trufle, gdyby trafiły na giełdę w Burgundii, kosztowałyby około 300 euro za kilogram. Problem w tym, że Francuzi niechętnie przyjmują u siebie zagraniczne trufle. Szczególnie obawiają się zalewu grzybów z Chin. Kraj Środka stał się bowiem truflowym potentatem. Pochodzące z Chin grzyby są dodawane do dań nawet w ekskluzywnych restauracjach.

Wszystkiemu winne są oczywiście o wiele niższe ceny. Kilogram chińskich trufli kosztuje u hurtowników zaledwie 20 euro. Nie pozostaje to jednak bez wpływu na ich walory smakowe, których w zasadzie nie ma…

Cena trufli odzwierciedla bowiem ich smak i aromat. Jednak jadłospisy nie zawierają informacji o pochodzeniu grzybów.