Wrażliwe na pole magnetyczne bakterie jako nośniki leku trafiałyby bezpośrednio do komórek rakowych. Nad taką metodą chemioterapii prace rozpoczęli kanadyjscy naukowcy z Montrealu. Metoda na razie testowana jest na myszach. Jak twierdzą naukowcy, wyniki eksperymentu są bardzo obiecujące.

Metoda, testowana na myszach, wykorzystuje naturalne właściwości szczepu bakterii, żyjących w ubogich w tlen wodach w okolicy Rhode Island. Bakterie Magnetococcus Marinus MC-1 po pierwsze mają rodzaj własnego "kompasu" z tlenku żelaza i w przemieszczaniu się w wodzie wykorzystują swoją wrażliwość na pole magnetyczne. Po drugie, bakterie te mają naturalną zdolność kierowania się w rejony o niższej zawartości tlenu. Po trzecie, bakterie Magnetococcus Marinus MC-1 potrafią się same przemieszczać za pomocą posiadanych wici - a więc nie przesuwają się tylko tam, gdzie poniesie je prąd morski.

Badaczy inspirowały nie tylko właściwości wyczuwania pola magnetycznego u bakterii. Także znana naukowcom obserwacja, że najbardziej oporne na terapie miejsca w guzach rakowych to te, gdzie jest niska zawartość tlenu.

Kanadyjscy badacze napisali w "Nature", że po wstrzyknięciu chorym na raka jelita grubego myszom bakterii transportujących nanoliposomy z lekiem, aż do 55 proc. bakterii docierało do ubogich w tlen guzów rakowych.

W terapiach, w których próbowano używać obecnie dających się skonstruować nanocząsteczek transportujących lek (liposomy, micele i cząsteczki polimerowe) pojawia się zazwyczaj problem polegający na tym, że te nanoroboty nie docierają do ubogich w tlen guzów rakowych. W dodatku cząsteczki te zazwyczaj są wydalane z organizmu po 12 godzinach i tylko ok. 5 proc. pozostaje w organizmie chorego po tym czasie, w efekcie zaledwie ok. 2 proc. leku dociera do chorych miejsc - wyjaśniają naukowcy.

Tymczasem, jak wskazuje opisany eksperyment, wrażliwe na pole magnetyczne i brak tlenu bakterie o średnicy 1-2 mikronów, obudowane lekiem, można wstrzyknąć w odpowiednie miejsce organizmu, nakierować je sztucznie wytworzonym polem magnetycznym, wykorzystać ich naturalną skłonność do poszukiwania miejsc o niskiej zawartości tlenu i zdolność do samodzielnego przemieszczania się w płynnym środowisku.

W dodatku, jak napisali naukowcy, "żywe komórki MC-1, z ich istotnym potencjałem terapeutycznym jako nośnika leku, są klinicznie bezpieczne". Jak wykazano w eksperymencie, Magnetococcus Marinus był w stanie żyć w organizmie myszy tylko ok. 30 minut, prawdopodobnie ze względu na wysoką dla bakterii temperaturę. Oznacza to, że bakteria dostarcza lek i ginie.

Kanadyjscy badacze ocenili, że bakterie mogłyby stać się nie tylko nośnikami leków używanych w chemioterapii do miejsc zaatakowanych rakiem, ale także nośnikami związków zwiększających podatność guzów rakowych na radioterapię.

APA