To zaawansowany, pełen zaskoczeń kurs badań planetarnych - tak najnowsze wyniki obserwacji Plutona i jego księżyców określa szef naukowy misji New Horizons Alan Stern. NASA opublikowała właśnie kolejne wyniki badań, które tym razem wskazują na obecność na Plutonie lodowych wulkanów. Istnienie takich formacji podejrzewa się też na innych obiektach Układu Słonecznego, ale tak daleko od Słońca się ich nie spodziewano. Wskazują na to, że planeta karłowata musiała mieć wewnętrzne źródło ciepła.

To zaawansowany, pełen zaskoczeń kurs badań planetarnych - tak najnowsze wyniki obserwacji Plutona i jego księżyców określa szef naukowy misji New Horizons Alan Stern. NASA opublikowała właśnie kolejne wyniki badań, które tym razem wskazują na obecność na Plutonie lodowych wulkanów. Istnienie takich formacji podejrzewa się też na innych obiektach Układu Słonecznego, ale tak daleko od Słońca się ich nie spodziewano. Wskazują na to, że planeta karłowata musiała mieć wewnętrzne źródło ciepła.
Wizualizacja powierzchni Plutona w rejonie Wright Mons (u góry) i Piccard Mons. Najniższe miejsca zaznaczono na niebiesko, najwyższe na czerwono /NASA/JHU Applied Physics Laboratory/SRI /Materiały prasowe

Naukowcy NASA podejrzewają, że kriowulkanami są dwie górskie formacje, zlokalizowane na południe od charakterystycznego płaskowyżu Sputnik Planum. Wyższa i bardziej rozległa z nich to Piccard Mons o wysokości około 5500 metrów. Nieco mniejsza, o wysokości 3200 metrów i szerokości około 100 kilometrów, to Wright Mons. W centrum obu z nich widać charakterystyczne depresje, prawdopodobnie kratery. Każda próba wytłumaczenia tych formacji prowadzi do dziwacznych wniosków, uznanie ich za kriowulkany jest chyba najmniej dziwacznym z nich wszystkich - mówi Oliver White z zespołu New Horizons.

Te doniesienia to efekt analizy zdjęć przesyłanych przez sondę New Horizons po przelocie obok Plutona, do którego doszło 14 lipca bieżącego roku. Odkrycie sugeruje, że we wnętrzu planety karłowatej musiało być źródło ciepła, które doprowadziło do roztopienia podziemnych warstw azotowego i metanowego lodu i uwolnienia tych gazów na powierzchnię. To one prawdopodobnie odpowiadają za okresowe odnawianie powierzchni Plutona, stopniowo sublimują, uwalniają się do jego atmosfery, a potem uciekają w otwartą przestrzeń kosmiczną.

Te formacje byłyby pierwszymi tak dużymi kriowulkanami w Układzie Słonecznym - dodaje Jeff Moore z NASA Ames Research Center w Mountain View. Jego zdaniem, formy powierzchni wskazują, że erupcje, do których mogło dojść przed miliardami lat, wyrzucały na powierzchnię raczej uplastyczniony lód wodny niż ciekłą wodę. To trochę tak jak pasta do zębów wyciskana z tubki - wyjaśnia.

Obecne wulkany zbudowane są prawdopodobnie z lodu wodnego - zestalony azot i metan są zbyt miękkie, by utrzymać tak wysoką strukturę.

Dwie zidentyfikowane "wulkaniczne" formacje znajdują się na zdjęciach sondy New Horizons blisko linii rozdzielajacej dzień i noc. Naukowcy NASA nie wykluczają, że w ciemnościach ukryło się jeszcze więcej wulkanów - w oparciu o dane zebrane tym razem nie będzie można tego ani potwierdzić, ani wykluczyć. Musimy wrócić tam za sto lat i zobaczyć - podsumowuje White.