Już wiadomo, dlaczego wirus H5N1 ptasiej grypy nie przenosi się między ludźmi. Wiadomo też, że by do tego doszło, potrzebnych jest kilka mutacji. Wygląda więc na to, że mamy trochę czasu na opracowanie skutecznego leku przeciwko tej chorobie dotykającej także ludzi.

Amerykańscy i japońscy naukowcy odkryli, że wirus H5N1 nie może atakować błony śluzowej górnych dróg oddechowych, a także tchawicy i oskrzeli. W związku z tym infekcja nie wywołuje kaszlu lub kichania, a co za tym idzie – nie może rozprzestrzeniać się drogą kropelkową, jak jest w przypadku ludzkiej odmiany grypy.

Wszystko przez to, że białko na powierzchni wirusa pozwala mu się przyłączyć tylko do komórek w obrębie płuc, mają one bowiem nieco inne receptory. Naukowcy uważają, że możliwa jest przemiana H5N1 w formę atakującą górne drogi oddechowe. Wymaga ona jednak czasu i wielu mutacji.

Wygląda na to, że wciąż jest czas na przygotowanie się do walki z ewentualną nową odmianą. Poza tym trzeba sprawdzać przypadki kolejnych zachorowań, by przekonać się, czy z wirusem nie dzieje się nic niepokojącego.