Obserwacja tego, co dzieje się z psychiką ludzką podczas misji kosmicznej, jak się ona zmienia i jak ją monitorować, by zapewnić astronautom konieczne wsparcie – to cel eksperymentu Astro Mental Health, który będzie realizowany podczas misji Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego na orbitę. Jak tłumaczy RMF FM autorka projektu dr Agnieszka Skorupa z Uniwersytetu Śląskiego, eksperyment wykonywany na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej w ramach misji IGNIS będzie miał też swoją część naziemną, która odbywać się będzie w... wielkopolskiej Pile. Chodzi o sprawdzenie, czy loty kosmiczne można z powodzeniem symulować na Ziemi, w tak zwanych habitatach, gdzie ochotnicy zamykają się na pewien czas, by odczuć skutki odosobnienia.
Eksperyment Astro Mental Health przygotowano we współpracy z Uniwersytetem Zielonogórskim, Uniwersytetem Wrocławskim, SWPS z Wrocławia i LunAres Research Station.
Grzegorz Jasiński: Pani doktor, jaki jest cel tego państwa eksperymentu?
Dr Agnieszka Skorupa: Cele mamy dwa. Jeden to jest obserwacja tego, co dzieje się z psychiką ludzką podczas misji kosmicznej. Jak ona się zmienia? Czy są momenty krytyczne, w których możemy w przyszłości proponować wsparciowe procedury, może jakiś lepszy monitoring? I to jest cel, który różnymi środkami realizujemy. A drugi cel, dla mnie bardzo fascynujący badawczo jest taki, czy wykorzystując dotychczas znane metody, czyli analogowe habitaty kosmiczne, jako metody pomiarów tego, co mogłoby się przydać w kosmosie, tak naprawdę dowiadujemy się o tym, jak psychika ludzka funkcjonuje... no właśnie w kosmosie. No bo jednak analog nawet po samej nazwie brzmi, że to jest coś porównywalne, ale nie identyczne. Stąd w naszym projekcie mamy taką unikatową możliwość zaproponowania tych samych procedur badawczych, w tym samym czasie, jak będzie realizowana misja Axiom 4, w habitacie w Pile, habitacie Lunares. No i zobaczymy, czy dane w jakikolwiek sposób będą ze sobą korespondowały.
To powiedzmy coś o tych badaniach w Lunares. Co państwo na ich podstawie już wiecie? I w związku z tym, czego spodziewacie się już w warunkach kosmicznych?
Mieliśmy razem z zespołem taką bardzo unikatową możliwość prowadzenia dwuipółletniego projektu badawczego, czyli w tych samych warunkach, w tym przypadku w tym habitacie marsjańsko-księżycowym Lunares w Pile, wdrażaliśmy te same procedury badawcze przez 2,5 roku, łącznie przebadaliśmy 100 osób, z czego publikacje, czy wszystkie obliczenia prowadzimy na 88, ze względu na braki danych niektórych osób. Ale stanowi to niesamowitą próbę pod kątem liczebności, porównując, ile osób normalnie można badać w różnych ekstremalnych warunkach. Bo jeśli nawet pomyślicie państwo o ekspedycji wysokogórskiej, o wyprawie polarnej, to jest kilka, kilkanaście osób, więc moc statystyczna jest niewielka, żeby cokolwiek przewidywać. No i my mieliśmy tę niesamowitą okazję, ale tu słychać, ile na nią czekaliśmy, żeby zebrać na tę próbę blisko stu osób, w której weryfikowaliśmy cechy ludzkie, czyli jakie pewne predyspozycje już człowiek ma, które mogą służyć lub być nieadaptacyjne dla izolacji. Potem sprawdzaliśmy, jak pewne stany, od stanów takich emocjonalnych, świadczących o naszym dobrostanie po np. sposób realizacji zadań zawodowych, tego, jak bardzo jesteśmy efektywni w pracy, albo przemęczeni tą pracą, jak to się zmienia w trakcie izolacji? Akurat Lunares ma też taką zaletę, że izolacje są dwutygodniowe, czyli dla tych osób, które śledzą tutaj losy prywatnych misji kosmicznych typu misja Axiom, to jest mniej więcej ten sam czas izolacji. Stąd przyglądaliśmy się, kto w tak krótkiej de facto jednostce czasu się zaadaptuje lepiej lub gorzej i jak przebiega zmienność w czasie tych różnych parametrów, którymi jesteśmy zainteresowani.
Ta izolacja nie jest taką izolacją kompletną, bo tu nie mówimy o scenariuszu jak z filmów science fiction, w którym jeden astronauta gdzieś tam wygląda sobie przez to okienko. Tu jednak załoga składa się z kilku, właściwie nawet czasem kilkunastu osób. A jak jest w Lunares? Czy to też jest załoga kilku, kilkunastoosobowa?
Dokładnie tak. Tutaj mamy te warunki społeczne najlepiej odzwierciedlone, bo to jest też ta kwestia, od której zaczęłam, na ile analogi są analogiczne? Czyli nie mamy mikrograwitacji, nie mamy potrzeby ochrony przed promieniowaniem kosmicznym. Pewnych czynników w takim habitacie nie odzwierciedlimy, ale mamy za to zespół kilkuosobowy. W tym przypadku w Lunaresie zazwyczaj były grupy 5-6 osobowe, izolowane. No i mają ograniczoną przestrzeń życiową, mają potrzebę dzielenia się zasobami, mają ograniczone zasoby, oszczędzają wodę, też muszą jakby odzyskiwać tę wodę. Czyli pewne sytuacje i czynniki jesteśmy w stanie odzwierciedlać. Ale dodam może, że w ramach Astro Mental Health, czyli projektu, który będzie realizowany podczas lotu polskiego astronauty, czyli podczas misji Ignis, mamy możliwość zorganizowania jeszcze bardziej złożonej i lepiej odzwierciedlającej misji analogowej, bo będziemy symulować analogowe ISS, czyli pięcioro analogowych astronautów będzie zamkniętych w Lunaresie i do nich po czasie na dwa tygodnie będzie dołączać analogowe Axiom 4, czyli ten zespół odzwierciedlający kolegów i koleżankę Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego.
Proszę mi powiedzieć, jak te badania na orbicie będą przebiegały. To będą badania, jak mi pani powiedziała, prowadzone nie tylko na Sławoszu.
Tak, zdecydowanie. Propozycje dostali wszyscy astronauci. Nie wszyscy - też z przyczyn formalnych - mogli zaakceptować nasz projekt, ale cieszymy się, że nie będzie to tylko jeden badany. No bo czym więcej osób zbadamy w tych realnych tych warunkach już in vivo (na żywym organizmie - red.), tym bardziej obiektywne dane gromadzimy. No ale dalej, czy to jest jedna osoba, dwie, trzy czy cztery, to dalej jest to mikropróba. Nasze badania są zaprojektowane tak, żeby radzić sobie z tym wyzwaniem. A główny sposób radzenia sobie z takim wyzwaniem to zbieranie różnych typów danych z różnych źródeł. Jeśli chodzi o misję Ignis, czyli misję, na którą leci Sławosz, to od klasyki psychologii, czyli danych kwestionariuszowych, tylko zaprogramowanych w aplikacji EVERYWHERE App, która jest tutaj przez agencje ESA i NASA rekomendowana dla astronautów po wideo dzienniki, które nas bardzo interesują, bo to będzie swobodna wypowiedź astronauty o tym, co robił, jak się czuł, czy jak mu było w kosmosie w danej jednostce czasu. Bo te wideo dzienniki to jest coś, na co bardzo liczymy, bo będziemy potem, już po ich otrzymaniu tutaj na Ziemi, analizować zarówno to, co astronauta mówi, czyli treściowo, jak i to, jaka jest jego ekspresja emocjonalna obserwowana na twarzy; tutaj analizowana przez program Noldus FaceReader. Czyli będziemy dopasowywać albo szukać zgodności i niezgodności nośnika emocjonalnego treści wypowiedzi z nośnikiem emocjonalnym obserwowalnym na twarzy. No i to jest to, co możemy zrobić dla małych prób, czyli stosować tak zwaną triangulację danych. A jeszcze astronauta będzie dla nas taką bardzo ciekawą i mam nadzieję, przyjemną dla niego procedurę realizował, czyli będzie fotografował najbardziej znaczące momenty, które potem w wywiadzie po misji będzie mógł dla nas zinterpretować. Dlaczego ta sytuacja jednak w tak ekstremalnym, izolowanym środowisku jest znacząca...
I czy tego typu eksperymenty w misji Lunares też są prowadzone? Czy tu ta analogia jest pełna?
Będziemy dokładnie te same procedury realizowali wręcz z tym samym czasem dystrybucji. Bo na przykład - nie wiem, czy tutaj nasi słuchacze wiedzą - że pierwsze dwa, trzy, nawet cztery dni, są zarezerwowane dla astronautów na czas adaptacji do warunków mikrograwitacji, czyli takiej bardzo fizjologicznej adaptacji. I wtedy astronauci są chronieni. Nie wykonuje się na nich procedur. W naszych poprzednich doświadczeniach, wcześniejszych, z analogami, od początku izolacji mieliśmy ten komfort, że mogliśmy proponować dowolne procedury badawcze, a teraz będziemy respektować właśnie różne kontekstowe warunki, łącznie z tym opóźnieniem wdrażania badań.
Ile czasu z tych dwóch tygodni czy 16 dni - zależnie od źródła, różnie się mówi o długości tej misji - ile tego czasu konkretnie polski astronauta przeznaczy na państwa eksperyment?
Mamy wynegocjowane, czy zarezerwowane paręset minut. I mówię teraz celowo paręset, bo tutaj są widełki od 300 do 500. To wszystko zależy od tego, jak sprawna osoba astronaucka jest w wypełnianiu kwestionariuszy, jak dużo chciałaby nam powiedzieć w procedurze wideo dziennika i to, co też było dla naszego zespołu, myślę wcześniej zaskoczeniem, bo nie mieliśmy wcześniej też przywileju prowadzenia badań na ISS bezpośrednio, do każdej procedury badawczej należy doliczyć czas, który astronauta przeznaczy na ustawienie sprzętu, dopłynięcie czy dojście do miejsca, gdzie jest na przykład komputer, na który się zrzuca dane, które są specjalnym, zaszyfrowanym kanałem potem transmitowane. Czyli to wszystko jest tzw. Crew Time, czyli czas astronautów, czas załogi i on się przelicza na czas eksperymentu. Czego tak szczegółowo w analogach też wcześniej nie planowaliśmy.
Kamera, która będzie wykorzystywana do tych wideo pamiętników, leci specjalnie dla tej misji, czy będzie wykorzystywana standardowa aparatura, którą Sławosz będzie miał za sobą, albo w ogóle jest na stacji?
A tu dotyka pan też bardzo złożonego problemu. Naszym początkowym założeniem było wysłanie wszystkiego ze Sławoszem. Jednak ze względu na limity wagowe, które dla wszystkich polskich eksperymentów zostały przyznane; są one mikro małe, to nasz eksperyment miał tę możliwość, że zaadaptowaliśmy się do warunków już panujących na ISS i użyjemy tylko sprzętu, który tam jest. To wymagało zakupu tego samego sprzętu do analogu. Czyli my zadziałaliśmy w drugą stronę. Nie wysyłamy tam sprzętu, ale tu zakupiliśmy ten sam. I to też jest nasza moc, bo może dla naszych słuchaczy to też ciekawostka, certyfikacja czegokolwiek do lotu w kosmos to są miesiące, jak nie lata, więc cieszymy się, że już była kamera GoPro na ISS i można było jakby wznowić jej certyfikację na potrzeby naszego eksperymentu. Było to szybszą, krótszą, bardziej efektywną ścieżką.
Jak rozumiem, certyfikacja na potrzeby misji Lunares jest łatwiejsza?
Tak, korzystamy ze standardowych polskich procedur. Jeśli coś jest na rynku zaakceptowane, to możemy to wdrożyć. Chociaż powiem, że wcale nie są takie intuicyjne te procedury nagrywania wideo dzienników. Nie każdy czuje się też komfortowo, będąc proszonym o 10 minut swobodnej wypowiedzi. Tak sobie myślę; ja jestem wykładowcą, rozmawiam z panem, który pracuje w radiu, pewnie dla nas to nie problem, ale tak wyobrażam sobie, że jeśli osoby, które nas słuchają, miałyby się postawić w tej sytuacji, to też jest wyzwanie. A potem cała logistyka, przemieszczanie. My też potrzebujemy odpowiedniego kadru twarzy, żeby emocje były dobrze przez program rozpoznawalne. A jak państwo pomyślicie, jak opowiadacie swobodnie o emocjonujących sytuacjach, które Was spotkały, patrząc wszędzie, ruszając się, jedni bardziej bujnie, drudzy bardziej oszczędnie, ale mimo wszystko nie sztywno siedząc i kadrując doskonale.
Chociaż czasy się o tyle zmieniły teraz, że coraz więcej osób w mediach społecznościowych prezentuje swoje selfie i także filmy, to się stało jakąś taką bardzo intensywną modą. I zaczynam podejrzewać, że państwo, którzy zajmujecie się psychologią, jesteście w stanie z tego typu filmików wyciągnąć wiele wniosków dotyczących zupełnie innych osób, które je dobrowolnie, z własnej woli prezentują.
Tu już bym powiedziała, że psychologia mediów to jest też fascynująca działka. I faktycznie popularność wideoblogów czy vlogów jest niesamowita, ale to myślę na inny projekt badawczy i dla innych moich kolegów i koleżanek specjalizujących się w tej działce.
Chociaż astronauci pewnie też tej modzie ulegają, bo oni zresztą tak są wybierani do tej misji, żeby wiele takich barier dla przeciętnych ludzi trudnych do przeskoczenia, oni mieli już za sobą. Państwa badania oczywiście mają być przydatne dla trwających już misji kosmicznych, ale też tych przyszłych, długich misji kosmicznych, gdzie załoga nagle będzie musiała ze sobą spędzić nie 2 tygodnie, nie pół roku, czy rok jak na stacji, ale nawet 3 lata. Proszę mi powiedzieć, jak pani jako psycholog patrzy na procedury wyboru astronautów, na to, jacy ludzie trafiają do tego biznesu. To jest tak naprawdę bardzo skomplikowany proces wyboru ludzi, którzy sami ze sobą sobie poradzą i jeszcze w kontakcie z innymi będą sobie w stanie poradzić.
Myślę, że można połączyć te dwa tematy, czyli kwestie też potrzeby, na przykład bardzo efektywnej autoprezentacji astronauty, która nie była priorytetem kryterium rekrutacyjnego przy pierwszych lotach w kosmos. Wtedy bardziej stawiano na osoby wojskowe, które mają sobie radzić w różnych sytuacjach. A współczesny profil astronauty pewnie też możemy troszeczkę już po samej obecności osób astronauckich w mediach sobie wyobrazić. Czyli to są osoby o bardzo wysoko rozwiniętych kompetencjach społecznych i umiejętnościach autoprezentacyjnych. Też jest taki ciekawy aspekt, czy powinni do długotrwałej izolacji być wybierani intro, czy ekstrawertycy. I jeśli poczytamy raporty NASA, takie zbierające wiele lat badań nad osobowością astronautów, nie ma tam jednoznacznej odpowiedzi, ale patrząc na to, jak astronauci teraz często występują w mediach, też nie wyobrażam sobie, żeby to były skrajnie introwertyczne osoby. A gdzieś tam były wcześniej takie spekulacje, czy w ogóle taki termin, który ja bardzo lubię, społeczny introwertyk, że osoby, które mają mniejszą potrzebę bodźców w sytuacji, w której sam fakt izolacji środowiskowej będzie te bodźce nam odbierał, czy nie będzie nam ich dostarczał, będą lepiej się adaptowały. Ale patrząc na to, jak astronauci są przebodźcowani przy szkoleniu, sami przed startem, wiele miesięcy przed startem, jak są zaangażowani, to znowu myślę sobie, że osoba skrajnie introwertyczna ponosiłaby ogromne koszty takiej ekspozycji. Jest to bardzo ciekawe. Dużo różnych parametrów jest branych pod uwagę. NASA wystandaryzowała procedury selekcyjne, jeśli dobrze pamiętam w 1989 roku i są brane tam i testy osobowości pod uwagę, ale dużo jest też uwagi poświęconej procedurom tzw. select out, czyli wykluczaniu potencjalnych zaburzeń psychicznych, też historii chorób rodzinnych. Takie rzeczy się też gdzieś tam sprawdza. Taki bardziej wywiad psychiatryczny bym powiedziała. To, gdzie my byśmy chcieli dokładać cegiełkę, to szukanie tych pozytywnych cech, czyli tego, co mamy w sobie, a może nas to wzmacniać w adaptacji, czy w radzeniu sobie z trudnymi sytuacjami. I to na przykład takie dwie cechy, które tutaj akurat koleżanka z zakładu prof. Dagna Kocur eksploruje, członkini naszego zespołu, to mindfulness i selfcompassion, które nie są też intuicyjnie jakoś dominującymi parametrami w rekrutacji. A z naszych wcześniejszych badań z Lunaresa okazuje się, że przekładają się na poprawę wszelkich parametrów funkcjonowania człowieka, od indywidualnych, nawet zaangażowania w pracę, po zespołowe, po mniejszą ilość konfliktów i napięć.
Spróbujmy to jeszcze opisać po polsku, o jakich zdolnościach Pani mówiła?
Mindfulness - to też pytanie, czy mamy adekwatne tłumaczenie - ale możemy się trzymać chyba stwierdzenia uważność, czyli taka umiejętność bycia "tu i teraz", też takiego spontanicznego podążania za tym, co się wydarza, co byłoby związane z adaptacją. Czyli jeśli moja uwaga została przekierowana na inne nagłe wydarzenie, coś, co ją przykuło, OK, ja za tym idę, bo potrafię się przystosowywać do nowego. A selfcompassion, czy można by powiedzieć samowspółczucie, ja tak tę cechę też rozumiem jako wyrozumiałość wobec siebie samego, siebie samej. To jest ludzkie, że popełniamy błędy, astronauci są selekcjonowani jako wybitnie intelektualnie i emocjonalnie funkcjonujące jednostki, ale one też popełniają błędy. I umiejętność takiej zgody przed sobą, że dobrze, tak wyszło w tej sytuacji, ale nie bierna umiejętność, to znaczy, że nic z tym nie zrobię i rozkładam ręce, wydaje się niezwykłym zasobem.
Proszę powiedzieć jeszcze o tym, jak te eksperymenty będą przebiegać, jak je państwo będziecie tutaj na Ziemi odbierać. Będziecie śledzić każdą z tych sesji nagrywanych, nazwijmy je wideoblogami. Czy dopiero po zapisaniu? Czy będziecie mieli kontakt z astronautą i z tym drugim astronautą, który będzie uczestniczył w eksperymentach na bieżąco? Czy będziecie mieli możliwość przekazania jakichś sugestii, korekt?
Mieliśmy zebranie z naszymi koordynatorami po stronie ESA, którzy uświadomili nas, że w trakcie misji Axiom-4 będziemy też jako kierownictwo przede wszystkim projektu, proszeni o bycie do dyspozycji, ponieważ być może będziemy proszeni o podejmowanie kluczowych naukowych decyzji. To jest też dla mnie takie ciekawe, taka nowa lekcja o organizacji badań. ESA projektuje dla nas kilka scenariuszy badawczych. Są scenariusze optimum, scenariusze minimum, scenariusze "what if", czyli "a jak by się coś podziało" - czy możemy przesunąć pomiar na rano, na drugi dzień, na inną porę. Więc faktycznie bardzo doceniam w ogóle organizację lotów kosmicznych. W trakcie mojej współpracy z agencją widzę, jak wiele wysiłku i takiego mieszczenia w sobie niepewności, jednocześnie takiej odpowiedzialnie przygotowanej niepewności, wymaga po prostu realizacja misji kosmicznej. Niesamowite. Naprawdę, czapki z głów. Ale właśnie będziemy tutaj do dyspozycji, żeby elastycznie reagować na to, co się wydarzy, ale w planie spokojnym i optymalnym dane będziemy analizować już po zakończeniu misji. Chociaż po każdym, na przykład nagraniu wideobloga czy tego wideo dziennika, będzie on ściągany. I będziemy sprawdzać chociażby jakość nagrania, bo nawet parametry światła na ISS nie były tak intuicyjne, czy będą wystarczające do tego, żeby nie tworzyć artefaktów na twarzy. Cienie na twarzy też mogą tworzyć na przykład obraz bardziej posępny, bardziej smutnego albo złego wyrazu jakiegoś stanu emocjonalnego. A tak wcale nie musi być.
Jak państwo będziecie analizować te obrazy? Czy to będzie automatyczny system, sztuczna inteligencja czy po prostu patrzy pani i myśli sobie: No jest całkiem w niezłej formie?
Tutaj mamy ten przywilej, że w ramach projektu mogliśmy zakupić oprogramowanie, wspomniane już Noldus FaceReader, które wspiera automatyczne kodowanie tak naprawdę poklatkowe tych ekspresji, stanów emocjonalnych na twarzy, a które bazuje na ręcznym kodowaniu pierwszych badaczy stanów emocjonalnych. Bo są pewne wiązki stanów emocjonalnych, które są uznawane za radość. Są pewne punkty na twarzy, które muszą być uniesione, opuszczone, powiększone. I program wyręcza nas w bardziej akuratnym, adekwatnym analizowaniu.
A program był kiedykolwiek wykorzystywany już w stosunku do astronautów na orbicie? Bo jednak twarz tam wygląda trochę inaczej. Jest mikrograwitacja, trochę inne ciśnienie. Oczywiście to też ma znaczenie.
Tych ograniczeń jesteśmy świadomi. I tutaj znowu słusznie pan też wskazuje na kolejną różnicę między analogowymi badaniami a badaniami in vivo, czyli na żywo w Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Stąd cudownie, że będzie okazja porównać wyniki tych dwóch środowisk. Ale ja nie znam takich opublikowanych badań, chociaż dystrybutor programu mówił, że już była aplikacja z wykorzystaniem ich programu składana na ISS, ale nie znam publikacji, na której mogłabym bazować.
Wspomniała pani o tej propozycji ESA, że jest program maksimum, program minimum, program "what if". To porozmawiajmy o tym programie maksimum. Czego Pani oczekuje? Na co Pani ma nadzieję? Jakie wyniki po tej misji chce Pani zobaczyć?
Oj, ja bym oczekiwała, no właśnie, więcej niż jednego astronauty, który zechce poświęcić czas na rozmowę przed i rozmowę po misji. Na wykonanie jednak dużego pakietu badań psychologicznych, kwestionariuszowych przed misją. Ja wiem, że to są osoby przetrenowane w wypełnianiu wszelkiego typu testów, ale też mamy świadomość, że jak mówi mój drugi kolega z projektu, prof. Mateusz Paliga, żeby kogoś poznać, to trzeba z nim długo porozmawiać. A taka forma rozmowy psychologicznej to właśnie danie tych setek pytań komuś do wypełnienia, oceny na skali 1-7 czy 1-5. Więc tu niestety przepraszamy wszystkich astronautów, ale trochę tych testów przygotowaliśmy. Po czym podczas misji mamy obiecane na ten moment 5 wejść, więc to jest i tak dużo, patrząc na skalę negocjacji i możliwości czasowych astronautów. Czyli 5 wejść kwestionariuszowych i tych wideodzienników. Jeśli byśmy mieli wszystkie dane ze wszystkich dni, ze wszystkich ankiet i 10 minut nagrań, plus jeszcze fotografie, to bylibyśmy przeszczęśliwi.
W przypadku każdego z tych eksperymentów pytamy o wagę, bo waga jest istotna. Czy ja dobrze odnoszę wrażenie, że waga państwa eksperymentu jest zero? I mam na myśli wagę fizyczną, a nie wagę naukową.
Tak, właśnie nasz ciężar grawitacyjny nie istnieje po prostu. Bo tak jak było powiedziane, mamy ten przywilej, że mogliśmy się zaadoptować do warunków, o które nas proszono, czyli korzystamy z tego, co jest na ISS. Nawet iPady, które mają zaprogramowaną aplikację EVERYWHERE App, osobne są na Ziemi, a osobne będą w kosmosie, przypisane dla astronautów. Więc tak sobie radzimy.