Astronauci NASA mają wirusowy problem. Agencja przyznaje, że misja kosmiczna sprawia, że wirus opryszczki częściej się u nich uaktywnia. Sprawa jest nieco poważniejsza, niż ewentualne, związane z opryszczką niedogodności. To sygnał, że układ odpornościowy astronautów może być osłabiony. Jak pisze w najnowszym numerze czasopismo "Frontiers in Microbiology", podczas krótkich misji reaktywacja wirusa następuje u połowy astronautów, podczas kilkumiesięcznych, u ponad 60 procent. Większość astronautów nie ma przy tym wyraźnych objawów.

Ataki opryszczki na Ziemi wiążemy zwykle z osłabieniem odporności i stresem. Na orbicie jest dokładnie tak samo. Stresu nie brakuje, a układ immunologiczny wyraźnie nie jest w stanie do końca nad wirusami zapanować. Problem wyraźnie rośnie w miarę trwania misji i w przypadku tak długich lotów, jak planowana wyprawa na Marsa i z powrotem, może się okazać naprawdę poważny. 

Astronauci NASA spędzają tygodnie, a nawet miesiące, w warunkach nieważkości i podwyższonego promieniowania kosmicznego, do tego dochodzą jeszcze przeciążenia przy starcie i lądowaniu- mówi pierwszy autor pracy, dr Satish K. Mehta z KBR Wyle Laboratories i Johnson Space Center w Houston. Do tych fizycznych wyzwań trzeba dodać jeszcze inne stresujące czynniki, jak rozstanie z rodziną, zamknięcie w ciasnym pomieszczeniu i zaburzony rytm dnia i nocy - mówi.

By przekonać się, jak te wszystkie czynniki wpływają na stan organizmu, dr Mehta wraz ze współpracownikami przeanalizował próbki śliny, krwi i moczu astronautów, pobrane przed, w trakcie i po zakończeniu misji kosmicznych, zarówno tych krótkich, jak i wielomiesięcznych. Podczas lotu stopniowo podnosi się poziom hormonów stresu, kortyzolu i adrenaliny, o których wiemy, że ograniczają aktywność układu odpornościowego - mówi dr Mehta. Faktycznie okazało się, że komórki układu immunologicznego astronautów, szczególnie te blokujące i eliminujące wirusy, stają się mniej efektywne. Taki stan utrzymuje się potem nawet do 60 dni - zauważa naukowiec. 

Właśnie wtedy, gdy pod wpływem stresu układ odpornościowy ulega osłabieniu, nawet uśpione wirusy mają możliwość reaktywacji. Badania pokazały, że wirusy opryszczki pojawiały się w próbkach śliny i moczu u 47 z 89 astronautów podczas krótkich misji wahadłowców kosmicznych (53 proc.) i u 14 na 23 podczas dłuższych pobytów na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (61 proc.). W sumie wykryto aktywację czterech z ośmiu wirusów tego rodzaju, w tym także wywołujących ospę wietrzną i półpasiec. 

Dobra wiadomość jest taka, że mimo aktywacji wirusów, widoczne objawy pojawiają się stosunkowo rzadko. Charakterystyczne wykwity zaobserwowano tylko u sześciu astronautów. Efekt jest jednak istotny także po powrocie na Ziemię, kiedy jeszcze przez nawet miesiąc astronauci mogą zarażać innych, na przykład osoby z niską odpornością, w tym noworodki.

W przygotowaniach do jeszcze dłuższych lotów kosmicznych, w tym ewentualnej misji na Marsa, ten czynnik ryzyka trzeba koniecznie brać pod uwagę. Z całą pewnością proces aktywacji wirusów będzie się z czasem coraz bardziej nasilał. Zdaniem autorów pracy we "Frontiers in Microbiology", może to doprowadzić do uszkodzenia niektórych organów, do problemów ze wzrokiem, czy słuchem. Opracowanie metod zapobiegania osłabieniu aktywności układu odpornościowego może mieć dla sukcesu marsjańskiej misji kluczowe znaczenie. A jeśli już uda się dokonać tu postępu, "kosmiczne" metody z pewnością przydadzą się i na Ziemi.