Niepokojąca cisza przed burzą - tak można streścić film "Słoń", pokazywany w ramach konkursu o Złotą Palmę na Festiwalu w Cannes. Twórcą obrazu, opowiadającego o krwawej strzelaninie sprzed 4 lat w liceum w Columbine, jest znany też w Polsce reżyser, Gus Van Sant.

W filmie Van Santa grają prawdziwi uczniowie, którzy nie mieli wcześniej żadnego aktorskiego doświadczenia. Awangardowy reżyser próbuje zrozumieć, dlaczego z pozoru spokojni licealiści mogli nagle przerodzić się w sprawców krwawej masakry.

Film został nakręcony trochę jak dreszczowiec: przez pierwszą godzinę prawie nic się nie dzieje, ale napięcie cały czas rośnie. Krytycy już mówią, że Van Sant zabawia się trochę w „awangardowego Hitchcocka”, wykorzystując ujęcia zza pleców bohaterów.

Tradycyjnie, tego typu ujęcia wykorzystywane są faktycznie w horrorach, by widz miał wrażenie, że nagle ktoś albo coś zaatakuje bohatera z tyłu. Ale nie zrobiliśmy tego świadomie, nie chcieliśmy robić horroru - zapewnił reżyser.

Dziwną atmosferę „Słonia”, który przypomina nieco film dokumentalny, podkreśla również wykorzystana przez twórców muzyka poważna.

Dlaczego licealiści zaczynają nagle strzelać do swoich kolegów? – Van Sant nie daje jasnej odpowiedzi na to pytanie. Sugeruje, że każdy powinien znaleźć ją sam.

Foto: Archiwum RMF

08:00