8 grudnia mija 40 lat od śmierci zamordowanego w Nowym Jorku Johna Lennona - Beatlesa, kompozytora, piosenkarza, autora tekstów i aktywisty społeczno-politycznego. Był nazywany światową ikoną lat 60. i wczesnych 70.

Mark Chapman oddał 8 grudnia 1980 roku w Nowym Jorku pięć strzałów, które były dla Johna Lennona śmiertelne. Ex-Beatlesa zginął na oczach żony Yoko Ono przed wejściem do apartamentowca na Manhattanie. Chapman mówił potem, że zabił Lennona "dla sławy".

Do najsłynniejszych albumów Lennona, tworzonych często z Paulem McCartneyem, należały m.in. "Imagine", "Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band" i "Abbey Road". Szczególną popularność zdobyły piosenki "Yesterday", "Imagine", czy "Give Peace a Chance".


"W latach sześćdziesiątych i wczesnych siedemdziesiątych John Lennon był światową ikoną, znanym na wszystkich kontynentach z lirycznych tekstów, błyskotliwego dowcipu, zawadiackiego uroku i charakterystycznych okularów przeciwsłonecznych typu teashade. Był jednocześnie figlarnym dowcipnisiem i głaszczącym się po brodzie filozofem" - wspominał w portalu NBC News pisarz, producent i autor wywiadów z Brytyjczykiem Daniel Arkin.

Biografowie Lennona podkreślają, że ostatnie lata życia od jesieni 1976 roku do śmierci poświęcił ojcostwu. Oprowadzał młodszego syna Seana (z małżeństwa z Yoko Ono) po Central Parku, piekł chleb i nazywał siebie "mężem domowym".

"Był muzycznym geniuszem, samoukiem. W szkole miał duże problemy z pisaniem, cierpiał na dysleksję, przez co słowo jako środek wyrazu nie było mu wówczas bliskie. Dopiero muzyka pozwoliła mu się wyzwolić i zniwelować ten problem. Połączenie dźwięku i słowa stało się wspaniałą formą jego wypowiedzi" - powiedział pianista i profesor Konserwatorium Nowojorskiego Jerzy Stryjniak.

Zwrócił uwagę, że Lennon otwarty był na wszystkie rodzaje sztuki, a przede wszystkim współczesną muzykę klasyczną. Przyjaźnił się z kompozytorami Johnem Cage'em, Karlheinzem Stockhausenem i Luciano Berio.


"Gdyby jako urodzony geniusz muzyczny otrzymał solidne wykształcenie w tym zakresie zostałby pewnie wielkim kompozytorem, autorem symfonii, oper itp. Jako twórca muzyki popularnej reprezentował minimalizm w sztuce, czyli maksimum treści przy minimum środków. Był eksperymentatorem. Jego kult jest do dzisiaj żywy" - przypomina Stryjniak.