Umiejętnie łączy kino komercyjne z niezależnym. Mia Wasikowska właśnie za to odebrała na festiwalu Mastercard Off Camera w Krakowie nagrodę "Pod prąd". "Mam ogromny sentyment do Polski" - mówi w RMF FM znana aktorka. Jej mama Marzena jest fotografką, w latach 70. wyemigrowała do Australii. Mają niezwykłą więź. "Wiesz, jak to jest na linii matka-córka" - śmieje się Mia, rozmawiając z dziennikarką RMF FM Katarzyną Sobiechowską-Szuchtą. "Relacje czasem bywają szalone, skomplikowane. Ale bardzo ją kocham" - zapewnia aktorka.

Myślę o Polsce z dużym sentymentem. Moja mama i moja babcia są Polkami, babcia zawsze miała na mnie duży wpływ. Obie wyemigrowały w latach 70. do Australii. Widziałam, że się tam nieco wyróżniały, zmagały się z różnymi wyzwaniami. Kiedy tu przyjeżdżam, to czuję pewnego rodzaju wewnętrzną przynależność do moich dwóch najukochańszych osób na świecie, mojej mamy i babci. I zawsze, kiedy jestem w Polsce, jestem bardzo szczęśliwa - mówi w RMF FM Mia Wasikowska. 

Jest wspaniale. Naprawdę lubię Kraków. Byłam tu już dwa razy, więc to moja trzecia wizyta, bardzo jest miło (...). Mam ten ogromny sentyment do Polski i ludzi przede wszystkim dlatego, że moja mama jest Polką, a w tutejszej kulturze widzę wiele rzeczy, które tak w niej kocham - dodaje aktorka. 

Na pytanie o to, czy odziedziczyła po mamie zmysł obserwacji świata, odpowiada, że tak. 

Moja mama jest świetnym fotografem, ma niesamowitą wyobraźnię. Od zawsze to, jak patrzy na świat inspirowało i mnie i moje rodzeństwo. Jestem jej za to bardzo wdzięczna - mówi Wasikowska.

Mia Wasikowska w trakcie swojej dwudziestoletniej kariery pracowała z najwybitniejszymi reżyserami i reżyserkami współczesnego kina artystycznego, m.in. z Gusem Van Santem, Timem Burtonem, Park Chan-Wookiem, Jimem Jarmuschem, Davidem Cronenbergiem, Mią Hansen-Love czy Jessicą Hausner. 

Ich filmy, pokazywane na najważniejszych międzynarodowych festiwalach, na czele z Cannes, Wenecją czy Toronto, na trwałe zapisały się w kanonie najnowszej kinematografii. Filmy takie jak "Stoker", "Alicja w krainie czarów" czy "Jane Eyre" zdobyły wiele prestiżowych wyróżnień, na czele z Oscarami i Złotymi Globami. A jakie kino lubi aktorka? 

Lubię kino artystyczne i europejskie. Ale jednocześnie uwielbiam animację dla dzieci. Są takie delikatne i rozgrzewające serce. Kiedy byłam młodsza, oglądałam o wiele bardziej ekstremalne filmy. Ale teraz, gdy jest już starsza i bardziej zmęczona, a świat jest wystarczająco przygnębiający, jest inaczej. Jeśli chodzi o polskie kino, to ostatnio widziałam filmy Pawła Pawlikowskiego: "Idę" i "Zimną wojnę", i naprawdę mi się podobały - mówi w RMF FM Mia Wasikowska.

Na Mastercard Off Camera w Krakowie aktorka odebrała nagrodę "Pod Prąd" przyznawaną artystom idącym własną drogą i wyznaczającym nowe kierunki w światowym kinie. Mia wydaje się być nieco speszona tym wyróżnieniem. 

Przyjmuję je z wdzięcznością i pokorą. Ale też z radością, że ktoś docenił moje starania o bycie autentyczną w moich artystycznych wyborach - mówi nam aktorka. 

Jak utrzymać równowagę w tym zawodzie? 

W połowie to twój wybór, a w połowie to, co ci zaoferowano. Zagrałam w kilku większych filmach i były naprawdę wspaniałe. Ale ja nie czuję się super komfortowo z tą dużą rozpoznawalnością. Więc byłam szczęśliwa, że zagrałam też w mniejszych filmach - mówi Wasikowska. 

W aktorstwie jej niezapomniane, melancholijne, głębokie spojrzenie jest w stanie przekazać więcej niż dziesiątki słów. Jak więc wybiera role? Czym się kieruje w artystycznym życiu? 

Zawsze wydaje mi się jakieś takie oczywiste, które z nich są interesujące. Wyczuwam je intuicyjnie. Ale pewnie ktoś inny, gdyby miał taki wybór jak ja, albo takie możliwości, które ja miałam, wybrałby coś zupełnie innego. Zawsze jestem ciekawa nowego świata, którego nie znam, lubię zobaczyć, jak ktoś inny doświadcza rzeczywistości filmowej. Ja akurat lubię widzieć różne odcienie rzeczywistości. A jeśli chodzi o filmy niezależne, często jest to bardzo osobiste kino, więc napędza je scenarzysta i reżyser. Teraz chyba już wolę pracować w takich bardziej kameralnych warunkach, szukam też twórców, którzy reżyserują swoje scenariusze. Takie kino chyba lubię najbardziej - mówi w RMF FM aktorka. 

Miała być baletnicą. Ale porzuciła taniec w wieku 15 lat. Trochę przez kontuzję, a trochę przez rozczarowanie. 

Myślę, że taniec dał mi dużo wiedzy o moim ciele i jak używać go jako narzędzia, a także dał mi pewnego rodzaju dyscyplinę. Ale najważniejsza była wiedza o tym, jak obchodzić się z moim ciałem, bo dzięki tańcowi można było w pewien sposób dotrzeć do wszelkiego rodzaju emocji, które są w twoim ciele. To bardzo pomocne w aktorstwie - opowiada Wasikowska RMF FM.

Aktorka nigdy nie przeprowadziła się do Los Angeles na stałe. Mieszka w Australii. Podkreśla, że dystans, który dzieli ją od Hollywood, jest jej potrzebny. 

W kinie wiele się zmienia, odkąd istnieje streaming. Nawet niektórzy najwięksi reżyserzy filmowi często tylko tam pokazują swoje filmy. Ludzie coraz rzadziej chodzą do kina i myślę, że coś przez to tracimy. Dlatego tak ważne jest, aby nadal istniały przestrzenie i festiwale, które honorują kino na dużym ekranie. I to, czym ono naprawdę jest - mówi. 

Opracowanie: