Za nami kolejna ceremonia wręczenia Złotych Globów - nagród Hollywoodzkiego Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej. Jak co roku od 62 lat zabrała się na niej śmietanka filmowego i telewizyjnego świata - aktorskie i reżyserskie gwiazdy, najpotężniejsi producenci, znani dziennikarze i krytycy.

Bezapelacyjnym zwycięzcą jest film Martina Scorsese'a "Aviator" - statuetka dla najlepszego dramatu, dla aktora oraz za muzykę (Howard Shore pokonał w tej kategorii nominowanego Polaka Jana Kaczmarka). Złoty Glob dla najlepszego aktora dramatycznego powędrował do rąk Leonardo DiCaprio. To była jego czwarta nominacja i pierwsza nagroda.

Clint Eastwood, którego uznano za najlepszego reżysera, przyjmując nagrodę pobił chyba rekord zwięzłości wypowiedzi. Powiedział jednie: „O… thanks”.

Za najlepszy film obcojęzyczny uznano hiszpański obraz "W stronę morza" w reżyserii Alejandra Amenabara. Dodajmy, że ten film już w tym tygodniu w polskich kinach.

„W stronę morza” to historia Ramona Sampedro, który przez 30 lat walczył o własną śmierć. Sparaliżowany po wypadku, mimo że otoczony miłością, latami ubiegał się o zgodę na przerwanie cierpień.

Obrazem całego świata jest dla niego morze widziane z okna sypialni. Morze to z jednej strony wspomnienie wolności, ale i wypadku, który odebrał mu szansę na szczęśliwe życie.

Ramon wolał więc godnie umrzeć niż żyć ograniczony kalectwem. Sprawa Sampedro stała się głośna nie tylko w Hiszpanii; dyskusja na temat prawa do godnej śmierci podzieliła opinie publiczną wielu krajów.