Choć od premiery "Gladiatora" minęło już ćwierć wieku, Russell Crowe wciąż kojarzony jest z rolą Maximusa w superprodukcji Ridleya Scotta. W najnowszym wywiadzie dla australijskiej stacji Triple J aktor ocenił nakręconą po latach kontynuację hitu. Delikatnie rzecz ujmując, obraz z Paulem Mescalem w roli głównej nie wzbudził jego sympatii.

"Nie chodziło o akcję"

Zdaniem odtwórcy roli Maximusa, "Gladiator 2" to smutny dowód na to, że twórcy nie zrozumieli, dlaczego oryginalny film odniósł taki sukces. 

Nie chodziło o przepych. Nie chodziło o okoliczności. Nie chodziło o akcję. Chodziło o moralny rdzeń - tłumaczył Russell Crowe. 

Aktor wspominał, że na planie pierwszego "Gladiatora" odbywała się "codzienna walka" o zachowanie charakteru jego postaci. Zdradził, że sugerowano m.in. wprowadzenie scen seksu z udziałem Maximusa. Aktor sprzeciwił się temu, uznając, że postawiłoby to jego bohatera opłakującego zabitą żonę w zupełnie innym świetle.

Jak przypomina "Variety", przy okazji premiery "Gladiatora 2" Crowe wielokrotnie powtarzał, że twórcy tego filmu nie konsultowali się z nim. Przyznał też, że nie oczekiwał kontaktu ze strony Paula Mescala - odtwórcy głównej roli. 

Kontynuacja nie powtórzyła sukcesu pierwszego "Gladiatora"

"Gladiator" Ridleya Scotta był nominowany do Oscara 12 razy. Zdobył 5 statuetek - za główną rolę męską (Russell Crowe), kostiumy, dźwięk, efekty specjalne i dla najlepszego filmu. 

"Gladiator 2" miał tylko jedną oscarową nominację - za kostiumy. Nie zdobył jednak żadnej statuetki. 

Warto przypomnieć, że Ridley Scott wspominał w jednym z wywiadów o pomyśle na trzecią część "Gladiatora". Film miałby być inspirowany "Ojcem chrzestnym 2" Francisa Forda Coppoli. Nie wiadomo jednak, czy projekt doczeka się realizacji po dość chłodnym przyjęciu drugiej części.