Amerykanie nie chcą u siebie Justina Biebera. Po ostatnim jego wybryku na Florydzie na stronie Białego Domu w specjalnej zakładce "We the People" stworzono petycję, w której wskazano, że Kanadyjczykowi powinno się odebrać zieloną kartę i deportować z kraju.

Wnioski w różnych kwestiach może złożyć na stronie Białego Domu każdy, kto ma jakiś problem lub nie zgadza się z jakąś decyzją. Pod petycją w sprawie Biebera podpisało się już ponad 100 tysięcy osób, a to oznacza, że sprawa automatycznie trafi na biurko prezydenta.

Justin Bieber teoretycznie mógłby zostać deportowany, bo tak postępuje się w Stanach Zjednoczonych z obcokrajowcami, którzy wchodzą w konflikt z prawem. Artysta-milioner płaci jednak w USA niemałe podatki, więc z pewnością pojawi się pytanie, czy deportować "kurę znoszącą złote jaja".

Powstała też druga petycja - założona przez fanów piosenkarza. Oni domagają się, by mógł nadal mieszkać w Stanach Zjednoczonych. Jednak pod tym dokumentem jest wciąż o wiele mniej podpisów i na razie daleko mu do 100 tysięcy deklaracji. A to jest wymagany próg, by sprawą musiała zająć się administracja urzędującego prezydenta.

23 stycznia Justin Bieber został zatrzymany w Miami Beach w Stanach Zjednoczonych za jazdę po spożyciu alkoholu oraz nielegalne wyścigi. Wiadomo również, że idol nastolatek wsiadł do auta po zażyciu marihuany i środków antydepresyjnych.

(abs)