Do niecodziennego zdarzenia doszło podczas masowych protestów w Los Angeles. Relacjonująca przebieg zdarzeń dziennikarka 9News Lauren Tomasi została postrzelona gumową kulą przez jednego z policjantów.
- Reporterka 9News, Lauren Tomasi, została postrzelona gumową kulą przez policjanta podczas relacjonowania protestów w Los Angeles.
- Protesty wybuchły przeciwko działaniom Urzędu ds. Imigracji i Egzekwowania Ceł (ICE), po masowych aresztowaniach domniemanych nielegalnych imigrantów.
- Gwardia Narodowa została skierowana do Los Angeles przez prezydenta Donalda Trumpa w odpowiedzi na protesty.
- Protesty rozpoczęły się po nalocie agentów ICE na hurtownię odzieży, gdzie aresztowano co najmniej 44 imigrantów.
Reporterka agencji 9News znalazła się w ogniu protestów, które wybuchły na ulicach Los Angeles przeciwko działaniom funkcjonariuszy Urzędu ds. Imigracji i Egzekwowania Ceł (ICE).
W trakcie relacjonowania przebiegu protestu amerykańska dziennikarka Lauren Tomasi nagle została postrzelona w nogę gumową kulą wystrzeloną przez policjanta.
U.S. Correspondent Lauren Tomasi has been caught in the crossfire as the LAPD fired rubber bullets at protesters in the heart of Los Angeles. #9NewsLATEST: https://t.co/l5w7JxixxB pic.twitter.com/nvQ7m9TGLj
9NewsAUSJune 9, 2025
Do zdarzenia doszło trzeciego dnia gwałtownych protestów, które wybuchły w Los Angeles w odpowiedzi na masowe aresztowania domniemanych nielegalnych imigrantów.
Jak podaje 9News, Tomasi została trafiona gumową kulą w momencie, gdy relacjonowała na żywo wydarzenia z protestu wokół miejskiego ośrodka zatrzymań.
W trakcie relacji na żywo jeden z policjantów nagle skierował broń w stronę dziennikarki i trafił ją w nogę.
W niedzielę do Los Angeles przybyła Gwardia Narodowa, skierowana tam przez prezydenta USA Donalda Trumpa w odpowiedzi na wybuchy protestów.
Jak zaznaczyła gazeta "Los Angeles Times", Gwardię Narodową wysyłano do tego miasta już w przeszłości, ale głównie w związku "z poważnymi, szeroko rozpowszechnionymi niepokojami społecznymi lub klęskami żywiołowymi".
Skierowanie przez administrację Trumpa Gwardii do Los Angeles tym razem "jest nietypowe, ponieważ wiąże się z gwałtownymi, lecz odosobnionymi starciami między protestującymi a władzami po nalotach imigracyjnych" - czytamy.
Demokratyczny gubernator stanu Kalifornia Gavin Newsom ocenił, że decyzja władz federalnych o wysłaniu Gwardii Narodowej ma charakter celowej eskalacji. Zapewnił, że władzom Kalifornii nie jest potrzebna pomoc. Również burmistrzyni Los Angeles Karen Bass uważa, że miejska policja może sama poradzić sobie z protestami i wątpi w konieczność skierowania do miasta Gwardii Narodowej.
Protesty w Los Angeles wybuchły w piątek po "nalocie" agentów federalnych ICE na hurtownię odzieży, podczas którego aresztowano co najmniej 44 imigrantów. W sobotę do konfrontacji doszło w mieście Paramount, zamieszkanym w dużej części przez Latynosów. Służby użyły wobec protestujących gazu łzawiącego, granatów hukowo-błyskowych i kul pieprzowych - podała agencja AP. Grupa protestujących rzucała w samochody straży granicznej kamieniami. Niektórzy protestujący mieli zasłonięte twarze maseczkami, trzymano też w rękach flagi Meksyku - napisał Reuters.
Według FBI w czasie protestów przeciwko działaniom służb migracyjnych, które odbyły się w Los Angeles i Nowym Jorku, przeprowadzono "wiele aresztowań". Nie jest znany dokładny bilans aresztowanych ani potencjalnych poszkodowanych.
Resort bezpieczeństwa krajowego poinformował, że nocy z piątku na sobotę "ponad tysiąc protestujących otoczyło budynek organów ścigania i atakowało oficerów ICE, przecinało opony, mazało po ścianach budynków i nieruchomości zakupionych ze środków podatników".
Wysoki rangą doradca Białego Domu znany z antyimigracyjnych poglądów, Stephen Miller, ocenił protesty w hrabstwie LA jako "powstanie" przeciwko prawu i suwerenności USA.