Społeczność Montedoro na Sycylii pożegnała Lucię Mantione - 13-letnią dziewczynę, wykorzystaną seksualnie i zamordowaną w 1955 roku. Przez lata odmawiano jej pochówku w katolickim obrządku. Osoby z otoczenia 13-latki walczyły, by Kościół zmienił decyzję w jej sprawie.


Do zbrodni, która na stałe zapisała się w pamięci mieszkańców Montedoro na Sycylii, doszło 6 stycznia 1955 roku. Matka wysłała Lucię po zapałki. 13-latka już nigdy nie wróciła do domu.

"Pamiętam, jakby to było wczoraj. W sekundę wszyscy w miasteczku dowiedzieli się o jej zaginięciu. Byłam przerażona" - mówiła w rozmowie z "The Guardian" 73-letnia Rosa Alba, która znała Lucię i przez lata próbowała przekonać Kościół do zmiany decyzji w sprawie pogrzebu dziewczynki.

40-letni burmistrz miasteczka Renzo Bufalino przyznał, że historia dziewczynki jest przekazywana kolejnym pokoleniom. Sam wspomina, jak zabierano go na cmentarz, by złożyć świeże kwiaty na grobie Lucii.

Zasada przez którą odmówiono pogrzebu w katolickim obrządku dziewczynce

Ciało 13-latki zostało odnalezione po trzech dniach poszukiwań w domu na wsi kilometr od Montedoro. Sekcja zwłok wykazała, że dziewczynka próbowała się bronić przed oprawcą, ale została uduszona.

Po ujawnieniu śmierci dziewczynki zrozpaczony tragedią ojciec udał się do proboszcza, by zaplanować jej pogrzeb. Ku jego zdziwieniu, Don Vito Alfano odmówił pochówku dziewczynce, powołując się na katolickie prawo zabraniające pogrzebów osób, które spotkała "gwałtowna śmierć".

Były profesor teologii ojciec Francesco Stabile w rozmowie z gazetą tłumaczył, że zasada zazwyczaj była stosowana wobec osób, które popełniły samobójstwo. "Niektórzy księża rozszerzali jednak zastosowanie przepisu na osoby, które zginęły w sposób brutalny. Jest kilka takich przypadków z XIX wieku. Stała za tym absurdalna myśl, że skoro ktoś zginął w taki sposób, to pewnie zrobił coś złego. Niektórzy duchowni wierzyli, że brutalna śmierć wyklucza ze społeczności katolickiej" - zaznaczył.

Kto odpowiada za zabójstwo dziewczynki?

Mundurowi przez lata próbowali odtworzyć ostatnie godziny życia Lucii, przesłuchiwali mieszkańców, ale wielu z nich bało się cokolwiek zdradzić. Początkowo o zbrodnie podejrzewany był starszy mężczyzna, który miał kryminalną przeszłość, ale szybko zrezygnowano z tego tropu. Podejrzewano, że zabójcą 13-latki jest bogaty arystokrata, który mógł liczyć na wsparcie mafii.

Kilka lat temu rówieśnicy dziewczynki, bracia Federico i Calogero Messana założyli bloga poświęconego historii 13-latki. Federico napisał nawet listo do miejscowego biskupa z apelem o interwencję w sprawie pochówku Lucii. Przeprosił za to, a potem powiedział, że zrobi wszystko, żeby przedłożyć tę sprawę swoim przełożonym - zdradził późnej Federico.

Przełom nastąpił, gdy śledczy na nowo otworzyli sprawę zabójstwa. Zdecydowano o ekshumacji i pobraniu próbkę DNA dziewczynki. O wznowieniu śledztwa zdecydowano, bo były poszlaki mówiące o tym, że na niektórych przedmiotach w miejscu zbrodni nadal mogły się znajdować resztki DNA sprawcy.

Tę szansę wykorzystali mieszkańcy Montedoro. Przekonali duchownych, by odprawić mszę pogrzebową dziewczynki. Jedną z niewielu krewnych, która doczekała uroczystości, była Maria Lucia Mantionę, siostrzenica 13-latki. Mieszkańcy Montedoro tłumnie pożegnali dziewczynkę.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Rozwiązano zagadkę tajemniczego morderstwa sprzed 17 lat