Na 20 lat kolonii karnej został skazany Zaur Dadajew, który według ławy przysięgłych zastrzelił przywódcę rosyjskiej opozycji Borysa Niemcowa w lutym 2015 roku. Sędzia orzekł także karę grzywny w wysokości 100 tysięcy rubli (ok. 6 tys. zł). Został także pozbawiony stopnia wojskowego.

Na 20 lat kolonii karnej został skazany Zaur Dadajew, który według ławy przysięgłych zastrzelił przywódcę rosyjskiej opozycji Borysa Niemcowa w lutym 2015 roku. Sędzia orzekł także karę grzywny w wysokości 100 tysięcy rubli (ok. 6 tys. zł). Został także pozbawiony stopnia wojskowego.
Piątka skazanych za zabójstwo Niemcowa /YURI KOCHETKOV /PAP/EPA

Wcześniej prokurator żądał dla Dadajewa kary dożywotniego więzienia. 

Również współpracownicy Dadajewa zostali skazani. Na 19 lat kolonii karnej skazany został Anzor Gubaszew, jego brat Szadid Gubaszew otrzymał karę 16 lat kolonii karnej. Z kolei na 14 lat do obozu pracy pójdzie Temirlan Eskierchanow, na 11 lat - Chamzat Bachajew.

Dadajewa i czterech współoskarżonych przysięgli uznali w czerwcu za winnych zabójstwa Borysa Niemcowa, który w latach 90. był wicepremierem Rosji. Prawnicy reprezentujący rodzinę Niemcowa uważają, że na procesie w sprawie zabójstwa wskazano wykonawców zbrodni, ale nie ujawniono jej zleceniodawców.

Wszyscy oskarżeni pochodzą z Czeczenii, Dadajew był oficerem batalionu Siewier (Północ), wchodzącego w skład wojsk wewnętrznych MSW Rosji.

Przed wyrokiem media opublikowały oświadczenie Dadajewa zapisane przez członkinię komisji społecznej wizytującej więzienia. Dadajew powtórzył w nim wcześniejsze zapewnienia, że jest niewinny i że po zatrzymaniu w marcu 2015 roku do winy przyznał się pod wpływem tortur. Jestem oficerem, nie jestem idiotą, by dokonywać tej zbrodni wprost przed Kremlem - oznajmił.

Zapewnił też, że nie ma powiązań z byłym dowódcą batalionu Siewier Rusłanem Gieriemiejewem. To właśnie Gieriemiejewa, którego nazwisko powtarza się w materiałach śledztwa, prawnicy rodziny Niemcowa uważają za możliwego zleceniodawcę mordu na opozycyjnym polityku.

Według ustaleń śledztwa Dadajew zabił Niemcowa strzałami w plecy z broni, której dotąd nie odnaleziono, późnym wieczorem 27 lutego 2015 roku na Wielkim Moście Moskworeckim, tuż pod murami Kremla. Opozycjonista wracał wieczorem piechotą do domu w towarzystwie przyjaciółki, ukraińskiej modelki Anny Durickiej.

Brak nagrań z kamer monitorujących Wielki Most Moskworecki, nieprzesłuchanie podczas procesu Gieriemiejewa, a także motyw zabójstwa - te kwestie podnoszą prawnicy rodziny Niemcowa, jak i prasa, jako budzące największe wątpliwości w najgłośniejszym w Rosji procesie ostatniej dekady.

Mord na Niemcowie porównuje się teraz do niewyjaśnionych do końca zabójstw dziennikarzy i obrońców praw człowieka we współczesnej Rosji.

Śledczy uznali, że zamordowanie Niemcowa było zabójstwem za pieniądze, które zaproponował grupie oskarżonych nieujęty dotąd Rusłan Muchutdinow, kierowca Gieriemiejewa. Wątek politycznej działalności Niemcowa, który od połowy zeszłej dekady znalazł się w ostrej opozycji wobec Kremla, nie był rozpatrywany na procesie.

(az)