22-letnia Anndel Taylor z Buffalo to jedna z blisko 60 śmiertelnych ofiar śnieżyc, które od kilku dni przechodzą nad Stanami Zjednoczonymi. Kobieta wracała w piątek z pracy. Jej samochód utknął w śniegu. Taylor błagała o pomoc. Wysyłała filmy do swojej rodziny. Niestety, nikt nie był w stanie do niej dotrzeć. Dopiero po 18 godzinach udało się ją znaleźć. Niestety, na pomoc było za późno.

22-latka z Buffalo wracała w piątek samochodem z pracy. Nad miastem przechodziła wtedy gigantyczna burza śnieżna. Samochód, którym jechała Anndel Taylor, utknął w śnieżnej zaspie.

Zdesperowana kobieta zaalarmowała swoją rodzinę. Nagrywała filmy, na których widać, że samochód jest całkowicie zasypany. Mówiła, że się boi.

Bliscy 22-latki zaalarmowali służby. Niestety, ani policja, ani straż pożarna nie były w stanie dotrzeć do kobiety. Przyjaciele i rodzina w mediach społecznościowych błagali o pomoc dla Anndel.

Do samochodu kobiety udało się dotrzeć w sobotę. Niestety, już nie żyła.

Jak poinformowali bliscy, Anndel znaleziono dopiero po 18 godzinach. Według jej rodziny zatruła się tlenkiem węgla. Samochód miał bowiem cały czas włączony silnik. Zdaniem bliskich rura wydechowa zapchała się śniegiem i dlatego opary tlenku węgla dostały się do wnętrza auta. Ostateczna przyczyna śmierci kobiety nie została jeszcze ustalona.

W styczniu Taylor skończyłaby 23 lata.

W całych Stanach Zjednoczonych w wyniku śnieżyc zginęło ok. 60 osób - w tym 28 w stanie Nowy Jork. Władze zaznaczają, że to nie jest ostateczny bilans ofiar.