Burza śnieżna, która od kilku dni paraliżuje dużą część Stanów Zjednoczonych, pochłonęła już co najmniej 60 ofiar śmiertelnych. Najtrudniejsza sytuacja panuje w Buffalo w zachodniej części stanu Nowy Jork. Wiele pojazdów służb ratowniczych utknęło w zaspach i nie jest w stanie dotrzeć do osób potrzebujących pomocy. Kathy Hochul gubernator stanu Nowy Jork powiedziała, że Buffalo wygląda jak strefa wojny. "To wojna z matką naturą" – przekazała.

Obszar burz śnieżnych rozciąga się od Kanady aż po rzekę Rio Grande na południu. Śnieżyce nawiedziły również prowincje Ontario i Quebec w Kanadzie, jednak według prognoz ustąpią w ciągu najbliższych kilku dni.

Do tej pory w Buffalo w stanie Nowy Jork odnotowano 28 zgonów spowodowanych ekstremalną pogodą. To jest wojna z matką naturą, która od czwartku uderza w nas ze wszystkich sił - powiedziała gubernator stanu Nowy Jork Kathy Hochul. Dodała, że "miasto Buffalo wygląda jak strefa wojny".

Hochul podkreśliła, że mieszkańcy stoją w obliczu "sytuacji zagrażającej życiu", ponieważ wiele pojazdów służb ratowniczych utknęło w śniegu i nie jest w stanie dotrzeć do najbardziej sparaliżowanych śnieżycą obszarów. 

CBS News opisuje przypadek rodziny z małymi dziećmi, która w Boże Narodzenie musiała czekać w samochodzie na pomoc 11 godzin. 

Ofiary śmiertelne wywołane ekstremalnymi warunkami pogodowymi odnotowano również w stanach: Vermont, Ohio, Missouri, Wisconsin, Kansas i Kolorado. Ciała zmarłych znajdowano m.in. w samochodach i zaspach śnieżnych. Władze obawiają się, że ofiar żywiołu będzie więcej. 

Rekordowo niska temperatura w Montanie

W Montanie termometry pokazały -45 st. C. Na południu Florydy temperatura spadła tak nisko, że legwany zamarzały i spadały z drzew. 

W ciągu weekendu około 250 tys. domostw doświadczyło przerw w dostawie prądu; zasilanie stopniowo jest przywracane. Władze radzą mieszkańcom, by unikali podróży, jeśli nie jest to niezbędne.