Na lotnisku Maczuliszcze niedaleko Mińska było słychać dziś przynajmniej dwa wybuchy. Uszkodzony miał zostać rosyjski samolot wczesnego ostrzegania A-50. Na razie nie ma oficjalnego potwierdzenia tych informacji.

Opozycyjna inicjatywa BYPOL, zrzeszająca byłych pracowników białoruskich struktur siłowych, przekazała, że na lotnisku doszło przynajmniej do 2 eksplozji, w wyniku których uszkodzony został samolot wczesnego ostrzegania A-50. Maszyna ta jest używana m.in. do rozpoznania ukraińskiej obrony powietrznej.

Uszkodzona miała zostać m.in. przednia i środkowa część samolotu.

"Uszkodzenia są poważne, samolot na pewno nigdzie nie poleci" - informuje BYPOL.

BYPOL podał, że doszło do ataku dronów. Potwierdził to szef stowarzyszenia Aleksander Azarow w rozmowie z Biełsatem. Według niego operacja była przygotowywana od kilku miesięcy.

Mieszkańcy mieli przekazywać niezależnym białoruskim mediom, że w rejonie lotniska w ciągu dnia obserwowali obecność wojsk wewnętrznych (MSW) i milicji drogowej oraz innych struktur siłowych. "Sprawdzają one wszystkie przejeżdżające samochody" - dodaje BYPOL.

"Białoruscy partyzanci konsekwentnie wypędzają faszystów ze swojej ziemi" - zaznaczono.

Białoruski polityk Franak Wiaczorka napisał na Twitterze, że do akcji przyznali się białoruscy partyzanci z grupy "Pieramoha". "Potwierdzili udaną operację specjalną wysadzenia rzadkiego rosyjskiego samolotu na lotnisku w Maczuliszczach pod Mińskiem. To najbardziej udana dywersja od początku 2022 roku" - napisał.

Sprawy w żaden sposób nie skomentowały struktury siłowe ani inni przedstawiciele władz.