Siedmiu amerykańskich żołnierzy zostało rannych w bazie NATO w afgańskiej prowincji Kunduz, kiedy wybuchł granat rzucony przez manifestujących przeciwko spaleniu Koranu - podała policja. Łączny bilans tych protestów to 30 zabitych i 200 rannych.

Manifestujący wrzucili granat na teren bazy sił specjalnych w mieście Imam Sahib. W rezultacie siedmiu amerykańskich członków sił specjalnych zostało rannych - powiedział Abdul Szakur Fidawi Salang, szef policji okręgu Imam Sahib w prowincji Kunduz na północnym wschodzie Afganistanu. Aresztowano pięciu protestujących, podejrzewanych o udział w zamachu. W innym incydencie w tym okręgu rannych zostało pięciu policjantów.

W sobotę w okręgu Imam Sahib zginęło pięć osób, a 66 zostało rannych podczas ataku na placówkę ONZ w Kunduzie, stolicy prowincji o tej samej nazwie. W sąsiedniej prowincji Samagan, dwóch ludzi zostało rannych w Ajbak. Łączny bilans antyamerykańskich protestów przeciwko spaleniu Koranu to 30 zabitych i 200 rannych.

W nocy z poniedziałku na wtorek egzemplarze Koranu skonfiskowane więźniom w amerykańskiej bazie wojskowej Bagram, ok. 60 km na północny wschód od Kabulu zostały spalone. Amerykanie obawiali się, że za ich pośrednictwem osadzeni przekazują sobie wiadomości. Po tym wydarzeniu rozpoczęły się protesty. Rzecznik talibów w rozesłanym mediom oświadczeniu zachęcał: Afgańczycy muszą obywateli Zachodu, zabijać, napadać, brać do niewoli, żeby dać im nauczkę, by nigdy więcej nie odważyli się zbezcześcić świętego Koranu.

Dowódca ISAF w Afganistanie przeprosił za to, że żołnierze z bazy Bagram w sposób nieodpowiedni pozbyli się dużej liczby materiałów religijnych, w tym ksiąg Koranu". Także amerykański minister obrony Leon Panetta wydał oświadczenie, w którym przeprosił za nieodpowiednie traktowanie świętej księgi islamu.

Dowództwo ISAF wydało zarządzenie, by do 3 marca wszyscy żołnierze stacjonujący w Afganistanie byli szkoleni w zakresie odpowiedniego obchodzenia się ze świętymi księgami.