​Po interwencji premierów Polski i Węgier oraz prezydenta Francji Komisja Europejska próbuje w ostatniej chwili zwiększyć pulę pieniędzy na politykę spójności i rolnictwo - ustaliła dziennikarka RMF FM. Szefostwo KE szuka cięć w innych politykach, zanim zaproponuje 2 maja budżet na lata 2021-2027. Jeżeli nie będzie dzisiaj zgody na niższym szczeblu co do liczb na poszczególne polityki, to jest plan, by odwołać z przedłużonego weekendu wszystkich komisarzy i zwołać nadzwyczajne posiedzenie kolegium 1 maja

Orban, Morawiecki i Macron chwycili za telefony do KE

Pod koniec tygodnia u szefa KE Jean-Claude’a Junckera interweniowało kilku przywódców UE poirytowanych doniesieniami o planowanych cięciach budżetowych. Do Węgrów dotarły informacje, że dostaną o 40 proc. mniej. Viktor Orban był wściekły, zagroził wetem i mobilizacją całego regionu - opowiada jeden z dyplomatów. Przecieki nt. cięć, które miałyby dotknąć Polskę także były niepokojące. Dziennikarka RMF FM informowała, że może to być nawet dziesiątki miliardów mniej. 

Po tych doniesieniach, w piątek do Junckera zadzwonił także premier Mateusz Morawiecki. Przybywający w tym dniu w Brukseli szef polskiej dyplomacji, Jacek Czaputowicz zasugerował użycia weta. Polska będzie korzystać ze swoich praw - mówił. Dawał także do zrozumienia, że w takiej sytuacji nie ma co liczyć na porozumienie budżetowe do wiosny 2019 roku, czyli za kadencji Junckera (na czym mu bardzo zależy). Być może właściwy mandat będzie miała przyszła komisja - mówił. 

W KE interweniował także Emmanuel Macron. Miał mówić, że Francja zgodziła się na podniesienie składki członkowskiej, a tymczasem pieniędzy na rolnictwo będzie miała mniej. Domagał się większego budżetu na rolnictwo.

Pieniędzy w unijnej kasie będzie mniej z powodu Brexitu (o 94 mld euro w ciągu 7 lat, bo tyle wynosi brytyjski wkład netto) i nowych wyzwań, takich jak migracja czy obronność. Pojawiły się też nowe kryteria (poza dotychczasowym - zamożnością regionu) takie jak np. stopa bezrobocia, co faworyzuje kraje Południa (np. Grecję).

Po interwencjach Orbana, Morawieckiego i Macrona szefostwo KE zdecydowało, że trzeba znaleźć cięcia w innych politykach, żeby dołożyć na spójność i rolnictwo. Chodzi także o to, żeby przywrócić dotychczasowe kryteria dla polityki spójności - ujawnia jeden z rozmówców. Sytuacja w Komisji Europejskiej jest w związku z tym bardzo napięta, gdyż decyzja zwiększenia spójności i rolnictwa oznacza pomniejszenie innych funduszy zarządzanych przez konkretnych komisarzy, którym to się nie podoba.

Timmermans - wyłącznie w interesie Holandii, wbrew interesom Polski

Zastrzeżenia do planu zwiększenia wydatków na spójność zgłosił wiceszef KE Frans Timmermans - ustaliła nasza korespondentka w trzech niezależnych źródłach. W związku z tym, że jest mniej pieniędzy i Komisja Europejska dąży do zniesienia rabatów (specjalnej ulgi przy płaceniu składki) to Timmermans powiedział, że budżet na spójność jest za duży - relacjonuje jeden z urzędników Komisji Europejskiej. Według Timmermansa "za duża spójność" nie gwarantuje równowagi w budżecie. Rozmówca dziennikarki RMF FM przyznał, że holenderski komisarz bronił po prostu stanowiska narodowego Holandii, jednego z płatników netto. 

Holandia wraz ze Szwecją, Danią i Austrią protestują przeciwko planom KE zniesienie wszystkich rabatów liczonych w rocznych sumach. Chodzi o to, że wraz z Brexitem zniknie słynny brytyjski rabat, więc wraz z nim powinny zniknąć inne ulgi, które za sobą pociągał. Dla Holandii i pozostałej trójki likwidacja ulg budżetowych oznacza dodatkowy koszt rządu 30-40 proc. To dla tych krajów jest nie do przyjęcia - przyznaje unijny dyplomata.

Timmermans walczy nie tylko z większym budżetem na spójność, ale uderzył także we Wspólną Politykę Rolną, czyli drugą najważniejszą dla Polski unijną politykę. Jak ustaliła dziennikarka RMF FM, Timmermans wysłał 6 kwietnia list do komisarza ds. rolnictwa Phila Hogana w którym nawoływał do większych ambicji ekologicznych i klimatycznych w rolnictwie po 2020 roku. Przekierowanie dopłat dla rolników na cele klimatyczne uderzyłoby w polskich rolników. Niektórzy w KE byli takim stanowiskiem Timmermansa zszokowani, gdyż żaden komisarz UE nie powinien tak ostentacyjnie bronić interesu kraju, z którego pochodzi, a tym bardziej jeżeli odpowiada w KE za... praworządność.

(az)