Coraz więcej Brytyjczyków zaczyna wędkować. Jak donoszą media na Wyspach Brytyjskich, w ciągu ostatnich kilku lat wydano tam setki tysięcy jednorazowych licencji. Powodów tego renesansu jest wiele, a wśród nich coraz bardziej nerwowe życie - wojna w Ukrainie czy inne zawirowania polityczne. Nasz korespondent Bogdan Frymorgen odwiedził jeden ze sklepów wędkarskich w południowo-wschodnim Londynie. Pan Tony Mayer prowadzi go od ponad 30 lat. Jak każdy miłośnik wędkowania, ma wiele historii do opowiedzenia. "Kilka miesięcy temu mój przyjaciel złowił największego karpia w historii tego kraju, wprawdzie nie udało mu się tego dokonać na Wyspach, lecz na Węgrzech, ale ta sztuka ważyła 102 funty, czyli ponad 46 kilogramów" - mówi w rozmowie z korespondentem RMF FM.

Bogdan Frymorgen: Wędkarstwo zawsze było lekarstwem na stres. Wędka w dłoni to znakomity sposób na relaks. Czy zauważyłeś ostatnio, że masz więcej klientów?

Tony Mayer: Ostatnie 3-4 lata, szczególnie po pandemii. Ale musisz wiedzieć, że wędkarstwo uzależnione jest od pogody. Jeśli sprzyja, ludzie walą do mojego sklepu drzwiami i oknami.

Słyszę, że Brytyjczycy garną się do wędkarstwa szczególnie teraz. Bo czasy są bardzo nerwowe - wojna w Ukrainie, zawirowania politycznie w Stanach Zjednoczonych, itd.

Wędkowanie stało się u nas bardzo popularne po II wojnie światowej. Teraz też ludzie szukają relaksu, choć w Londynie jest to utrudnione. Wzdłuż kanałów i małych strumyków pojawiło się wiele zakazów. Zmorą dla wędkarzy są też rowerzyści, którzy używają ścieżek, na których tradycyjnie ustawili się ludzie z wędkami.

Wyjaśnij, proszę, różnicę między wędkowaniem na Wyspach i w pozostałej części Europy?

Ryby złowione w akwenach słodkowodnych, szczególnie na prywatnych terenach, muszą być z powrotem wrzucone do wody. Można ja zważyć i zmierzyć, ale są własnością prywatną. Te wyciągnięte z morza można zatrzymać. Londyńczycy otrzymali prawo do łowienia ryb w Tamizie i jej dorzeczu w Magna Carta już w XIII wieku, tak więc część zakazów, o których wspomniałem wcześniej, wywieszają właściciele kafejek i restauracji, które sąsiadują z brzegami strumyków, choć nie mają takiego prawa.

Wspominałeś, że Brytyjczycy mogą także wędkować w morzu?

Jakość mięsa ryb złowionych w morzu jest o wiele lepsza niż tych w rzekach. W ciągu ostatnich kilku lat ryb w morzu także przybyło. Jednym z powodów jest to, że francuskie i hiszpańskie kutry nie trzebią już po brexicie naszych morskich zasobów, tak jak robiły to wcześniej.

Codziennie obsługujesz wielu klientów. Czy wędkarze mają jakiś wspólny mianownik - podobne charaktery czy osobowości?

Każdy może wędkować - od menadżera banku, nawet po zwykłego gangstera. Ludzie lubią to robić. Nie ma jakiejś specjalnej reguły, trzeba po prostu mieć do tego serce. Wśród klientów mam policjantów i kierowców karetek pogotowia. Pracownikom służby zdrowia oferuję nawet specjalną zniżkę. Mam też wielu polskich klientów.

Rozpoznajesz ich po języku?

Mają inne podejście do wędkowania. Dużo z nimi rozmawiam, bo chciałbym, żeby je trochę zmienili. W Polsce ludzie zazwyczaj łapią ryby, zabierają je do domów i zjadają, a wędkarze używają stosunkowo ciężkiego sprzętu. Na Wyspach nie muszą tego robić, a lżejszy sprzęt dodaje wędkowaniu finezji.

Słuchają twoich rad?

Polscy wędkarze są bardzo dobrzy. Mogliby i mnie dużo nauczyć, ale rozmawiamy i wierzę, że moje uwagi nie idą na marne. Ale to wędkarze. Sam wiesz, jak to jest...

Opracowanie: