Dusze dzieci, ofiar wykorzystywania seksualnego "rozdarto na małe krwawiące strzępy" - to słowa z listu , jaki kobieta, ofiara księdza-pedofila napisała do papieża Franciszka. List publikuje na swej stronie watykański portal Vatican News.

Jak wyjaśniono, Franciszek wyraził życzenie, aby przewodniczący Papieskiej Komisji ds. Ochrony Nieletnich kardynał Sean Patrick O’Malley opublikował ten list i podzielił się nim ze wszystkimi kapłanami oraz seminarzystami. Amerykański kardynał podkreślił, że papież otrzymał to "odważne świadectwo" w obecnym "czasie odnowy i nawrócenia duszpasterskiego, w którym Kościół mierzy się ze skandalem i ranami nadużyć seksualnych".

Kobieta, której tożsamości i narodowości nie ujawniono, wyjaśniła: Przez lata byłam maltretowana przez księdza; musiałam nazywać go "braciszkiem", a ja byłam jego "siostrzyczką".

Podkreśliła, że chce, by zwyciężyła "prawda miłująca" i dzieli się doświadczeniami również w imieniu innych ofiar; "dzieci, które zostały głęboko zranione, którym skradziono ich dzieciństwo, czystość i szacunek" - dodała.

Dzieci te, stwierdziła, zostały "zdradzone, wykorzystano ich bezgraniczną ufność"; "ich serca biją, one oddychają, żyją , ale zabito je raz, dwa razy, wielekroć".

Ich dusze rozdarto na małe krwawiące strzępy - zaznaczyła ofiara pedofilii w swym liście do papieża. Te blizny na ich duszach jej zdaniem nie znikną.

Następnie stwierdziła: Kościół jest moją matką i bardzo mnie boli, gdy jest zraniony, gdy jest brudny.

Dorośli, którzy doświadczyli tej hipokryzji jako dzieci, nigdy nie będą w stanie wymazać jej ze swojego życia - zaznaczyła.

Ofiara wykorzystywania w dzieciństwie wyznała, że cierpi na dyssocjalne zaburzenie tożsamości, ciężki zespół stresu pourazowego, depresję, lęki, boi się ludzi.

Moje ciało pamięta każdy dotyk. Boję się księży, być blisko nich - ujawniła. Przyznała też, że nie może chodzić na mszę, bo to ją "boli".

Zaapelowała o ochronę Kościoła i przypomniała o odpowiedzialności, jaka spoczywa na duchownych.

W liście zabrzmiały też słowa: Proszę, nie zamiatajmy tych spraw pod dywan, bo potem zaczną cuchnąć, gnić, a sam dywan się rozpadnie. Uświadommy sobie, że jeśli ukrywamy te fakty, gdy milczymy, ukrywamy brud i w ten sposób stajemy się wspólnikami.