Stany Zjednoczone są w stanie utworzyć siły międzynarodowe, które mogłyby zostać rozmieszczone na południu Libanu – według izraelskich mediów na ten temat rozmawiać mieli: przebywająca na Bliskim Wschodzie Condoleezza Rice i premier Izraela Ehud Olmert.

Nieoficjalne informacje mówią, że międzynarodowe siły mają liczyć 10-20 tysięcy żołnierzy. W ich skład mieliby wejść przede wszystkim Francuzi, Hiszpanie i Niemcy. Izrael ze swojej strony zapowiedział utworzenie w południowym Libanie strefy buforowej, z której wycofa się po rozmieszczeniu tam międzynarodowych sił. - Nie mamy innej opcji. Będziemy musieli stworzyć nowy pas, który będzie stanowił osłonę dla naszych wojsk do czasu przybycia sił międzynarodowych - stwierdził izraelski minister obrony Amir Perec.

Condoleezza Rice uzyskała w Jerozolimie zapewnienie, że Izrael nie planuje ataków na Syrię. Moskwa natomiast zakazała Syryjczykom odpalenia na cywilne cele w Izraelu scudów nawet, gdyby doszło do wojny.

Sprawa rozmieszczenia na południu Libanu sił pokojowych będzie tematem rozpoczynającej się w środę w Rzymie międzynarodowej konferencji w sprawie konfliktu izraelsko-libańskiego. - Rozmowy w Rzymie dadzą nam szansę aby głośno powiedzieć, co naprawdę przeżywają zwykli Libańczycy - mówił o spotkaniu premier Libanu Fuad Siniora.

W stolicy Włoch ma się pojawić także amerykańska sekretarz stanu. Na razie, po wizycie w Libanie Condoleezza Rice udała się do Autonomii Palestyńskiej. Tam spotkała się m.in. z prezydentem Autonomii, Mahmudem Abbasem. Szefowa dyplomacji USA powiedziała, że jest za powołaniem państwa palestyńskiego. Mówiła o pragnieniach powrotu do „wizji dwóch państw, funkcjonujących obok siebie w pokoju”. Sam Abbas zadeklarował, że będzie starał się reaktywować proces pokojowy i dążyć do uwolnienia izraelskiego żołnierza, uprowadzonego przed kilkoma tygodniami przez Hamas.

Po dobie przerwy wojsko izraelskie znów rozpoczęło bombardowanie obiektów w południowej części stolicy Libanu, Bejrutu. Wcześniej cisza obowiązywała z związku z wizytą amerykańskiej sekretarz stanu.

Izraelskie lotnictwo dokonało sześciu nalotów na dzielnicę Haret Hreik, w której znajduje się kwatera główna Hezbollahu. W ataku zginęło co najmniej 12 cywilów. Dzielnica ta została zupełnie zniszczona – odgłosy eksplozji słychać było w oddalonym o 3 kilometry centrum stolicy.