Była premier Ukrainy Julia Tymoszenko zakończyła akcję nieposłuszeństwa wobec władz więziennych - poinformował jej adwokat Serhij Własenko. Skazana na siedem lat pozbawienia wolności polityk rozpoczęła swój protest na początku stycznia.

Leczona w Charkowie opozycyjna polityk wróciła do sali szpitalnej po tym, jak z pomieszczenia usunięto zamontowane tam kamery. Decyzję w tej sprawie podjął prezydent Wiktor Janukowycz.

To, co się stało świadczy o tym, że przez cały okres pobytu w szpitalu nr 5 w Charkowie, wszystkie te kamery były tam zamontowane w jednym celu: presji psychologicznej i tortur psychicznych wobec Tymoszenko. Urządzenia te zostały usunięte, jak tylko pojawiła się wola prezydenta Janukowycza - oświadczył adwokat byłej premier.

Kamery z sali szpitalnej Tymoszenko zniknęły po piątkowej konferencji Janukowycza, transmitowanej przez najważniejsze stacje telewizyjne. Janukowycz oświadczył na niej, że nie może komentować sprawy byłej premier, by nie naciskać na sądy. Wyraził jednak opinię, że kamery, przez które jest obserwowana, można usunąć. Tego samego dnia Służba Więzienna poinformowała, że kamer już nie ma.

Od stycznia Tymoszenko spała w łazience


Pierwszą noc w szpitalnej łazience Tymoszenko spędziła 8 stycznia. Była premier Ukrainy oświadczyła wcześniej, że nie wróci do sali w szpitalu, gdzie przechodzi kurację w związku z problemami z kręgosłupem, dopóki władze nie usuną umieszczonych tam kamer.

Uwięziona za rzekome nadużycia


Była premier Ukrainy została tymczasowo uwięziona w sierpniu 2011 roku, a w październiku tego samego roku usłyszała wyrok siedmiu lat więzienia za rzekome nadużycia przy podpisywaniu umów gazowych z Rosją w 2009 roku. Jako przeciwniczka prezydenta Janukowycza Tymoszenko uważa jednak, że w kolonii karnej znalazła się z jego inspiracji.