Tureckie Stowarzyszenie Mechaników Lotniczych obarcza dyrekcję Tureckich Linii Lotniczych częścią winy za katastrofę Boeinga 737-800, który rozbił się w ubiegłym tygodniu koło amsterdamskiego lotniska Schiphol w Holandii. W katastrofie zginęło dziewięć osób ze 135 na pokładzie. Wśród ofiar byli trzej piloci maszyny.

Honorowy prezes stowarzyszenia tureckich mechaników Sefa Inan oświadczył w wywiadzie opublikowanym w tureckim dzienniku "Milliyet", że w znacznej mierze zawiniła polityka personalna dyrekcji linii. Za rządów premiera Recepa Tayyipa Erdogana odesłano bowiem na wcześniejsze emerytury 500 doświadczonych pracowników.

Za wielki błąd, który mógł być przyczyną katastrofy, Inan uważa również powierzenie opieki nad stanem technicznym samolotów firmie zewnętrznej Teknik S.A. Spowodowało to, jego zdaniem, znaczne obniżenie poziomu obsługi technicznej w szybko rozwijających się tureckich liniach lotniczych.

Za przyczynę podejmowania błędnych decyzji honorowy prezes stowarzyszenia uważa kolesiowskie stosunki między dyrekcją Tureckich Linii Lotniczych a ministrami rządu premiera Erdogana. Sugeruje również, że to kwestie pieniężne, a nie bezpieczeństwo samolotów i ich pasażerów stały się za obecnego rządu główną troską dyrekcji linii.

Jak wynika ze wstępnych ustaleń, przyczyną katastrofy samolotu była usterka wysokościomierza i błąd pilotów. Tymczasem dokumentacja samolotu, wypełniona po przeglądzie technicznym z 22 grudnia ubiegłego roku przez firmę Teknik S.A., nie wskazuje na żadne problemy natury technicznej.