Susie Wiles, szefowa personelu Białego Domu i jedna z najbliższych współpracownic Donalda Trumpa, dotychczas unikała rozgłosu w mediach. I z perspektywy amerykańskiego prezydenta to może dobrze, bo serią wywiadów dla "Vanity Fair" odpaliła prawdziwą bombę. Dostało się każdemu - i amerykańskiemu przywódcy, i jego zastępcy J.D. Vance'owi, a nawet Elonowi Muskowi.

  • Szefowa personelu Białego Domu, Susie Wiles, przyznała w wywiadach dla "Vanity Fair", że Donald Trump mści się na swoich politycznych przeciwnikach.
  • Urzędniczka skrytykowała szereg decyzji administracji USA, w tym politykę celną, podejście do imigracji oraz relacje z Rosją i Władimirem Putinem.
  • Po publikacji artykułu zarzuciła "Vanity Fair" manipulację jej wypowiedziami i kreowanie negatywnego wizerunku prezydenta oraz jego otoczenia.
  • Więcej informacji z Polski i ze świata znajdziesz na stronie głównej RMF24.pl. Bądź na bieżąco!

Susie Wiles to nie tylko szefowa personelu Białego Domu, ale też jedna z najbliższych współpracownic Donalda Trumpa. Sam prezydent Stanów Zjednoczonych wielokrotnie określał ją "najbardziej wpływową kobietą świata", podkreślając jej rolę w funkcjonowaniu amerykańskiej administracji.

Urzędniczka, dotychczas raczej unikająca rozgłosu w mediach, od wyborczego zwycięstwa Donalda Trumpa w 2024 r. udzieliła jednak 11 wywiadów dziennikarzowi Chrisowi Whipple'owi, które następnie zostały opublikowane we wtorkowym artykule "Vanity Fair". Jej wypowiedzi były nadzwyczaj szczerze i krytyczne wobec amerykańskich decydentów.

Donald Trump pała żądzą zemsty

Susie Wiles przyznała m.in., że Donald Trump nie ukrywa chęci odwetu wobec swoich krytyków. Wśród osób, które stały się celem prezydenckiej zemsty, wymieniła m.in. byłego dyrektora FBI Jamesa Comeya oraz prokurator generalną Nowego Jorku Letitię James.

Mamy luźne porozumienie, że wyrównywanie rachunków skończy się przed upływem pierwszych 90 dni - powiedziała w jednym z pierwszych wywiadów. Później - już po tym terminie - twierdziła, że gospodarz Białego Domu nie kieruje się chęcią zemsty, ale jeśli zobaczy ku temu okazję, to z niej korzysta.

Szefowa personelu Białego Domu nie szczędziła również słów krytyki wobec kluczowych decyzji obecnej administracji. Wskazała na "bolesne" wprowadzenie ceł na towary z całego świata oraz zbyt agresywne podejście do deportacji imigrantów. Ujawniła, że w Białym Domu panowały głębokie podziały w sprawie polityki celnej, a sama była przeciwna radykalnym rozwiązaniom.

Vance lubi teorie spiskowe, a Musk jest dziwakiem

W wywiadach dla "Vanity Fair" krytykowała również prokurator generalną USA Pamelę Bondi za podejście do sprawy ujawniania akt Jeffreya Epsteina. Przyznała, że nazwisko prezydenta USA figuruje w aktach i manifestach lotów samolotu (nazywanego "Lolita Express") tego amerykańskiego finansisty, lecz przywódca USA nie robił "nic okropnego".

Wbrew twierdzeniom Trumpa, Wiles powiedziała również, że nie ma dowodów na niezgodne z prawem zachowanie Billa Clintona. Prezydent mylił się w tej sprawie - oceniła. Dodała jednak, że wśród osób, które szybko zrozumiały błąd w podejściu do sprawy Epsteina, był wiceprezydent USA J.D. Vance, który "od dekad był zwolennikiem teorii spiskowych".

Szefowa personelu Białego Domu skrytykowała również sposób rozmontowania agencji pomocowej USAID przez Elona Muska, którego nazwała "dziwakiem", potwierdzając doniesienia o tym, że zażywa ketaminę.

Trump i Putin

Susie Wiles odniosła się także do relacji Donalda Trumpa z Władimirem Putinem. Mówiąc o związkach swojego szefa z prezydentem Rosji, urzędniczka przyznała, że początkowo podejście przywódcy USA uważała za przyjaźń lub podziw, lecz doświadczenia z drugiej kadencji zmieniły jej opinię.

Jej zdaniem, prezydent USA nie wierzy w pokojowe intencje rosyjskiego przywódcy i uważa, że Putin dąży do przejęcia całej Ukrainy. Jej wypowiedzi stoją w sprzeczności z oficjalną narracją Białego Domu, co podkreśla skalę napięć w otoczeniu Trumpa.

Mówiąc natomiast o kampanii ataków na łodzie wenezuelskich przemytników narkotyków, szefowa personelu Białego Domu wyjawiła, wbrew oficjalnej narracji, że jest to część strategii obliczonej na obalenie reżimu Nicolasa Maduro w Wenezueli. On (Trump) chce wysadzać łodzie dopóki Maduro się nie podda. I ludzie o wiele mądrzejsi ode mnie mówią, że on (Maduro) to zrobi - zaznaczyła.

Człowiek o "osobowości alkoholika"

W wywiadach z Chrisem Whipple'em Susie Wiles określiła Donalda Trumpa jako człowieka o "osobowości alkoholika", mimo że prezydent USA jest abstynentem. Jej zdaniem amerykański przywódca działa z przekonaniem, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych.

Szefowa personelu Białego Domu, pierwsza kobieta w historii na tym stanowisku, podkreśliła również swoją kluczową rolę w administracji, sugerując, że jest niezastąpiona na obecnym stanowisku. Nie poklepując się po plecach, ale dostrzegając realia tego prezydenta w tym czasie, nie jestem pewna, kto inny mógłby to robić - powiedziała.

Odpowiedź na publikację i reakcje

Po publikacji artykułu w "Vanity Fair" Susie Wiles oskarżyła redakcję o "nieuczciwy atak" na nią i "najwspanialszego prezydenta, personel Białego Domu i gabinet w historii". Zarzuciła pismu pominięcie istotnego kontekstu i kreowanie negatywnej narracji.

"Prawda jest taka, że Biały Dom Trumpa osiągnął już więcej w ciągu jedenastu miesięcy niż jakikolwiek inny prezydent w ciągu ośmiu lat, a to dzięki niezrównanemu przywództwu i wizji prezydenta Trumpa, dla którego miałam zaszczyt pracować przez większą część dekady" - napisała na platformie X.

Głos w sprawie zabrał sam Donald Trump, który przyznał w rozmowie z dziennikiem "New York Post", że wspiera Susie Wiles. Nie czytałem tego, nie czytam "Vanity Fair", ale ona wykonuje fantastyczną robotę - powiedział. Myślę, że z tego co słyszę, to mylili się co do faktów, to był bardzo zwodniczy autor wywiadu, celowo (ją) zwodził - dodał.