Nie żyje polska turystka, która od wczoraj była poszukiwana w rejonie Doliny Ciemnosmreczyńskiej. To kolejna ofiara wyjątkowo tragicznego weekendu w słowackich Tatrach.
Horská záchranná služba, czyli słowackie Górskie Pogotowie Ratunkowe, poinformowała w poniedziałek o poranku, że dzień wcześniej w słowackich górach życie straciło aż pięć osób.
Trzy osoby zmarły z powodu zawału serca - w Tatrach Zachodnich (w rejonie Rohaczy), w Tatrach Wysokich (w Dolinie Furkotnej) i w Małej Fatrze (w rejonie Wielkiego Krywania). W żadnym z przypadków nie powiodła się próba reanimacji.
O poranku informowano również o tym, że w niedzielę w słowackich górach życie straciło również dwóch turystów z Polski.
Jeden z nich spadł z Jagnięcego Szczytu w Tatrach Wysokich. Wczoraj także zakończyły się z kolei trzydniowe poszukiwania Polaka w rejonie Gerlachu. Jego ciało znaleziono pod drogą Tatarki, jednej ze ścieżek prowadzących na szczyt.
Słowaccy ratownicy górscy prowadzili interwencje we współpracy z lotnictwem resortu spraw wewnętrznych i śmigłowcami ratownictwa medycznego.
Niestety - jak się okazuje - to nie był ostateczny bilans ofiar z Polski.
Kolejny śmiertelny wypadek wydarzył się po drugiej stronie Wrót Chłubińskiego. W poniedziałek po południu słowaccy ratownicy znaleźli ciało Polki, która spadła wczoraj po stromym śniegu.
W nocy Słowacy poszukiwali także 57-letniego Polaka, który utknął pod Raczkową Czubą.
Z kolei po polskiej stronie doszło do 15 wypadków, w których ucierpiało aż 20 osób.
Od drobnych kontuzji po - niestety - zatrzymane krążenia nad Morskim Okiem. Tam mężczyzny - mimo bardzo szybkiej pomocy - nie udało się uratować - powiedział RMF FM ratownik dyżurny TOPR Kamil Suder.


