Prokuratura nie wyklucza postawienia zarzutów karnych w śledztwie dotyczącym tragedii na planie filmu "Rust". Podczas kręcenia jednej ze scen aktor Alec Baldwin wystrzelił pocisk z pistoletu, który miał być rekwizytem. Zginęła 42-letnia operatorka, a ranny został reżyser filmu.

Niczego nie wykluczamy - powiedziała w rozmowie z gazetą "New York Times" Mary Carmack-Altwies z prokuratury hrabstwa Santa Fe w stanie Nowy Meksyk w USA. W tym momencie wszystkie opcje, w tym zarzuty karne, są na stole - dodała. 

Wyjaśniła, że śledztwo obecnie skupia się na aspekcie balistycznym tragicznego wydarzenia - śledczy próbują ustalić, jaki rodzaj pocisku był w broni, która zabiła autorkę zdjęć Halynę Hutchins i kto umieścił amunicję w pistolecie.

Na planie filmu była ogromna liczba kul i musimy dowiedzieć się, jakie to pociski -
dodała Carmack-Altwies. Dziennik przypomina, że śledczy podczas wykonywania nakazu przeszukania na miejscu wydarzenia zabezpieczyli trzy rewolwery, zużyte łuski i amunicję - w pudełkach, luzem i w saszetce.

Carmack-Altwies nie zgodziła się także z używaniem określenia "rekwizyt" w stosunku do broni palnej, używanej na planie filmu. Zwróciła uwagę, że terminologia stosowana w niektórych dokumentach sądowych, związanych ze sprawą, może dawać mylące wrażenie, że była to broń nieprawdziwa.

To była prawdziwa broń - powiedziała, nie wymieniając konkretnie, jakiego rodzaju broni palnej użyto. To była odpowiednia broń z minionych czasów - dodała.

Prokurator zdradziła, że policjanci wciąż przesłuchują ludzi, którzy byli na planie: Prawdopodobnie będziemy potrzebować tygodni, jeśli nie miesięcy dalszych zeznań, które są nam potrzebne, aby dojść do punktu końcowego.