Szef Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani powiedział, że założyciel Facebooka Mark Zuckerberg musi wyjaśnić na forum PE związki z firmą doradczą Cambridge Analytica, która według mediów naruszyła prawo, wykorzystując dane ok. 50 mln użytkowników portalu. Tajani powiedział, że chce "poznać całą prawdę na temat Facebooka".

Szef Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani powiedział, że założyciel Facebooka Mark Zuckerberg musi wyjaśnić na forum PE związki z firmą doradczą Cambridge Analytica, która według mediów naruszyła prawo, wykorzystując dane ok. 50 mln użytkowników portalu. Tajani powiedział, że chce "poznać całą prawdę na temat Facebooka".
Mark Zuckerberg /ERNESTO ARIAS /PAP/EPA

Istnieją podejrzenia, że uzyskane przez brytyjską firmę dane użytkowników Facebooka z Ameryki Północnej były wykorzystywane w celu przewidywania ich decyzji wyborczych. Według londyńskiej prasy informacje dotyczą w szczególności wyborców w USA i zostały użyte w kampanii wyborczej w 2016 roku, aby pomóc republikańskiemu kandydatowi Donaldowi Trumpowi.

W opublikowanym w środę wywiadzie dla włoskiego dziennika "La Stampa" Tajani oświadczył, że takie postępowanie niesie "zagrożenie dla demokracji" i wolności.

Nawiązując do zaproszenia Zuckerberga do PE, Tajani stwierdził: Prosimy go, by wyjaśnił związki z Cambridge Analytica i wytłumaczył reprezentantom 500 mln Europejczyków, jak są wykorzystywane dane osobowe. 

Będziemy bardzo wdzięczni, jeśli Zuckerberg przyjmie zaproszenie, i mamy nadzieję, że będzie mógł wyjaśnić zasadniczą kwestię - to, że dane te nie są używane, by manipulować demokracją - powiedział szef PE.

Facebook, Twitter i inne giganty są narzędziami wolności w krajach demokratycznych i są nimi także w państwach autorytarnych, gdzie ich bronimy i gdzie walczymy o ich szerzenie. (...) Lecz bez reguł i przy wypaczonym wykorzystywaniu wystawia się na ryzyko wolność wypowiedzi wszystkich - ostrzegł włoski polityk.

Zapytany o to, czy mogło dojść do ingerencji ze strony Cambridge Analytica w czasie niedawnych wyborów parlamentarnych we Włoszech, odparł: Tak mówią, jest wiele podejrzeń, ja nie mam dowodów.Ale jedno jest pewne: musimy być w stanie nie dopuścić do tego, by podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego w 2019 roku komuś wydawało się, że może rozbić Europę nielegalnymi metodami. (...) Musimy uniemożliwić to też temu, kto miałby inne plany polityczne - oświadczył szef PE.

Wydaje się, że w Facebooku byli świadomi niewłaściwych praktyk ze strony Cambridge Analytica od 2016 roku i dlatego postanowiliśmy zapytać o tę sprawę jego kierownictwo, w duchu poszanowania fundamentalnych praw wolności wypowiedzi - zaznaczył przewodniczący Parlamentu Europejskiego. 

Chcemy się dowiedzieć, czy dane (użytkowników Facebooka - PAP) znalazły się w posiadaniu tej olbrzymiej firmy i jak zostały one użyte do wpływania na kampanie wyborcze - oświadczył Tajani.

Podkreślił, że Parlament Europejski chce poznać prawdę w sprawie skandalu, ponieważ "jest rzeczą niedopuszczalną", żeby ktoś posługiwał się danymi "powierzonymi cieszącej się zaufaniem firmie, jaką jest Facebook" do celów innych niż zamierzone.

W niedzielę brytyjska gazeta "The Observer" ujawniła na podstawie wywiadu z byłym szefem działu badań Cambridge Analytica (CA) Chrisem Wylie, że firma prawdopodobnie naruszyła prawo, pozyskując i wykorzystując w celach komercyjnych dane dotyczące nawet 50 mln osób zarejestrowanych na Facebooku (ok. 1/3 osób wszystkich użytkowników w Ameryce Północnej), które były następnie wykorzystywane w celu przewidywania i wpływania na ich decyzje wyborcze.

(az)