O godzinie 14 ma się rozpocząć kolejna tura unijnego szczytu ws. najważniejszych stanowisk w Unii Europejskiej. Pierwotnie oficjalne rozmowy miały ruszyć o godzinie 11, ale są opóźniane przez konsultacje, które prowadzi szef Rady Europejskiej Donald Tusk.

Wczoraj, mimo 20 godzin obrad prowadzonych przez całą noc, nie udało się ustalić wspólnego stanowiska.

Chcemy, żeby kandydaci byli dobrani na zasadach pewnej równowagi geograficznej. Oczywiście bardzo ważne jest również to, żeby byli to kandydaci, którzy mają otwarte głowy, serca na Europę, która jest na różnym poziomie rozwoju, ze względów przede wszystkim historycznych - powiedział dzisiaj w Brukseli premier Mateusz Morawiecki.

Ocenił, że jesteśmy teraz "w takim kluczowym momencie". Generalnie na pewno nie będą to łatwe rozmowy, ale wierzę w to, że dzisiaj dokonamy bardzo znaczącego postępu, być może nawet uda nam się uzgodnić na poziomie Rady Europejskiej personalia - stwierdził premier.

Wcześniej negocjujących podzieliła osoba Fransa Timmermansa, który jest kandydatem na stanowisko szefa Komisji Europejskiej. Holender ma jeszcze szansę - choć jego kandydatura jest osłabiona ostrym konfliktem wewnątrz Rady Europejskiej. Dopóki rada nie podejmie ostatecznej decyzji - być może stanie się to dzisiaj - nie można nikogo wykluczyć.

Zasadnicze pytanie brzmi, czy Francja i Niemcy, które wcześniej forsowały Timmermansa, dalej będą to robić z tak dużym uporem.

W Grupie Wyszehradzkiej, która opowiada się przeciwko Holendrowi, dalej panuje jednomyślność w tej sprawie. Jak zapewniał naszą dziennikarkę jeden z polskich dyplomatów, jedność Wyszehradu będzie utrzymana. Jego zdaniem, najgorsze Grupa Wyszehradzka ma za sobą.  "Skoro przetrwaliśmy wczorajszą noc, to przetrwamy dzisiaj" -powiedział. 

Premier Czech Andriej Babisz powiedział, że Timmermans jest dla Europy Środkowej osobą nieprzyjazną, a jego wybór byłby "absolutną katastrofą".

Teoretycznie Timmerans mógłby zostać wybrany, ale wszystkie kraje Unii interesuje kompromis, a ten przy sprzeciwie Grupy Wyszehradzkiej oraz Włoch jest niemożliwy do uzyskania.

Timmermans gra o wszystko

Frans Timmermans nie przyjął mandatu europosła. Czas na te decyzję miał do dzisiaj. Na jego miejsce wchodzi  Lara Wolter, która była na 6. miejscu listy socjalistycznej Partii Pracy. "Timmermans gra o wszystko" - powiedział dziennikarce RMF FM jeden z rozmówców na szczycie UE. Jego zdaniem,  to polityczny ruch, ale może być także blef. 

Jest jasne, że gdyby Timmermans przyjął mandat europosła - to dałby  przywódcom na szczycie UE w Brukseli sygnał, że się poddaje i sam nie wierzy w swoje szanse. Jak ustaliła dziennikarka RMF FM, jeśli Timmermans nie zostanie szefem KE, to wcale nie jest pewne, że będzie holenderskim komisarzem.

Premier Mark Rutte, który jest szefem rządu złożonego  z 6 partii koalicyjnych, ma co najmniej kilku kandydatów na to stanowisko, a partia Timmermnasa nie jest w rządzie.

Wśród faworytów na holenderskiego komisarza wymienia się  Sigrid Kaag, minister handlu zagranicznego oraz Hugo de Jonge, ministra zdrowia. Tak więc, jeżeli Timmermans dzisiaj przegra walkę o fotel szefa Komisji Europejskiej, to może wrócić do Holandii z niczym.

Więcej optymizmu wśród europejskich liderów

Wśród europejskich liderów na pewno jest więcej optymizmu niż wczoraj. Premier Luksemburga Xavier Bettel stwierdził nawet, że jest pewny że dziś nastąpi przełom. Antti Rinne, szef fińskiego rządu przekonywał, że wyjście z impasu jest możliwe,

Z drugiej jednak strony Pedro Sanchez, premier Hiszpanii broni Timmermansa, swojego kolegi z frakcji socjaldemokratów i przekonuje, że to jedyny sensowny wybór.

Jest coraz większa presja, żeby został wyłoniony przynajmniej szef Komisji Europejskiej, bo kolejna porażka byłaby fatalna dla wizerunku Unii Europejskiej. Fiasko pokazałoby, że Unia jest słaba i zajmuje się stołkami, a nie realnymi problemami.

Dodatkowo jutro Parlament Europejski wybiera swojego przewodniczącego. Gdyby przywódcy nie wybrali dzisiaj szefa KE, to zostawiliby eurodeputowanym inicjatywę.

Opracowanie: