Ponad 30 osób zginęło po tym jak pocisk moździerzowy, wystrzelony przez wojska rządowe, trafił w kondukt pogrzebowy w pobliżu Damaszku - poinformowały źródła opozycyjne. Ataki wojsk prezydenta Asada trwają także w innych rejonach kraju.

Żołnierze ostrzelali uczestników pogrzebu człowieka, który zginął w piątek podczas ataku wojsk rządowych. Pogrzeb odbywał się w miejscowości Zamalka, odległej o 10 km od Damaszku. Moment eksplozji pocisku nagrał i umieścił w internecie jeden ze świadków. Zginęło 30 osób. Zdaniem Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka, ostateczna liczba ofiar może być większa.

Katastrofalna sytuacja w Syrii

Według Obserwatorium w pobliskiej miejscowości Duma w rezultacie represji wojsk rządowych zginęło od 21 czerwca kilkadziesiąt osób. Liczbę rannych ocenia się na co najmniej kilkaset. Sytuacja humanitarna w mieście jest katastrofalna. Brak jest prądu, a także wody i żywności. Ponad 100 rodzin pozostało bez dachu nad głową.

W Dumie nie ma ani jednego lekarza, który mógłby się zająć ciężko rannymi. Obserwatorium Praw Człowieka zaapelowało do Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża (MKCK) i syryjskiego Czerwonego Półksiężyca o pilne wysłanie do Dumy ekip medycznych.

Władze syryjskie znacznie ograniczyły możliwość działania zagranicznych dziennikarzy, co sprawia, że weryfikacja napływających z Syrii informacji jest prawie niemożliwa.

Według Obserwatorium, od wybuchu rebelii przeciwko autokratycznym rządom prezydenta Baszara el-Asada w połowie marca 2011 roku w Syrii zginęło ponad 15,8 tys. osób, w większości cywilów. W Genewie rozpoczęła się w sobotę międzynarodowa konferencja na temat rozwiązania konfliktu syryjskiego, ale jej postęp blokuje spór na temat politycznej przyszłości Asada.