Ambasadorowie Unii Europejskiej wstępnie wyrazili zgodę na przedłużenie o pół roku antyrosyjskich sankcji indywidualnych. Tym samym - jak donosi korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon - udało się przełamać sprzeciw Węgier. Na żądanie Budapesztu z listy liczącej ponad 2400 osób wykreślono kilka nazwisk.
Ambasadorzy państw UE w piątek rano osiągnęli jednomyślne porozumienie w sprawie przedłużenia sankcji indywidualnych na Rosję. Stało się to możliwe, gdy Węgry wycofały weto.
Z unijnej "czarnej listy" wykreślono biznesmena Władimira Raszewskiego, siostrę biznesmena Aliszera Usmanowa Gulbachor Ismaiłową, oligarchę Wiaczesława Kantora oraz ministra sportu Michaiła Diegtiarowa. Z listy usunięto także zmarłych niedawno: polityka Nikołaja Ryżkowa oraz wojskowych Andrieja Ermiszkę i Aleksieja Bolszakowa.
Sankcje są przedłużane co pół roku (termin upływa 15 marca). Jednomyślną zgodę muszą na to wyrazić wszystkie kraje członkowskie. Tym razem przedłużenie sankcji negocjowała polska prezydencja w Radzie UE.
Węgry do tej pory blokowały porozumienie, domagając się wykreślenia z "czarnej listy" kilku nazwisk. Jak podawały media, Budapeszt miał zabiegać o zniesienie sankcji wobec rosyjskiego oligarchy Michaiła Fridmana. Według źródła UE pozostał on jednak na liście sankcyjnej.
Dyplomaci przyznawali wczoraj, że "sygnały, które wysyła Budapeszt, nie są aż tak ekstremalne jak nieraz bywało w przeszłości".
Nieprzedłużenie sankcji indywidualnych byłoby katastrofą, bo ponad 2 tys. Rosjan z czarnej listy, w tym Władimir Putin czy szef rosyjskiej dyplomacji Sergiej Ławrow, znowu mogłoby swobodnie podróżować po UE, a ich konta w europejskich bankach zostałyby odblokowane, podobnie jak także aktywa wielu rosyjskich spółek.
Sankcje indywidualne bez przedłużenia wygasłyby w nocy z soboty na niedzielę.
Po przedłużeniu będą obowiązywać do 15 września 2025 r.
Jak doszło do porozumienia? Zaczęło się od tego, że Węgry na początku zgłosiły weto i w ogóle nie chciały przedłużenia sankcji argumentując, że "trzeba dać szansę rozmowom pokojowym". Następnie - jak relacjonuje dziennikarka RMF FM - Budapeszt trochę ustąpił i zażądał wykreślenia z listy 9 oligarchów z bliskiego otoczenia Putina. Swoje wsparcie Węgrom dała Słowacja. Natomiast inne kraje stanowczo żądały, żeby listę utrzymać w całości, ponieważ chciały dać mocny sygnał presji na Rosję i mieć mocne karty w przyszłych negocjacjach pokojowych.
Jak ujawnił jeden z dyplomatów, polska prezydencja miała bardzo trudne zadanie, bo musiała utrzymać równowagę między tymi dwoma obozami. Dodanie lub usunięcie jednego nazwiska zagrażało jednomyślności. Unijni dyplomaci mówili o "trudnej ekwilibrystyce| polskiej prezydencji".
Warto przypomnieć, że Węgry wstrzymywały też przedłużenie obostrzeń gospodarczych na Rosję, które do tej pory zostały przyjęte w ramach 16 pakietów sankcyjnych (trwają prace nad 17.). Wówczas wstrzymywanie decyzji Budapeszt argumentował czekaniem na nowe decyzje administracji USA po przejęciu władzy przez Donalda Trumpa. Potem zaczął się domagać gwarancji dotyczących tranzytu gazu przez Ukrainę, który Ukraińcy wygasili z początkiem roku.
Ostatecznie pod koniec stycznia Węgry wycofały weto po otrzymaniu zapewnienia, że KE będzie kontynuować negocjacje z Ukrainą w sprawie tranzytu gazu.


