Polska prezydencja w Unii Europejskiej zwołuje na dzisiaj rano specjalne posiedzenie unijnych ambasadorów, by ponownie spróbować przedłużyć o pół roku osobową listę sankcyjną wobec Rosji. Środowe wysiłki spełzły na niczym z powodu Węgier, które blokują porozumienie, domagając się wykreślenia z "czarnej listy" kilku nazwisk. Na odnowienie sankcji muszą wyrazić jednomyślną zgodę wszystkie kraje UE, a termin upływa 15 marca. Jak informuje brukselska korespondentka RMF FM, odwołano nocne spotkanie ambasadorów, bo nie było jeszcze szansy na przełom.
To trudna sztuka ekwilibrystyki dla polskiej prezydencji - powiedział RMF FM unijny dyplomata.
Trudność polega na tym, żeby dać coś Węgrom, a jednocześnie nie zburzyć konsensusu innych krajów, które chcą odnowienia sankcji w obecnej formie, by utrzymać presję na Moskwę.
Wykreślenie jednego nazwiska może zagrozić całemu pakietowi - wyjaśnia rozmówca RMF FM.
Dyplomaci nie są jeszcze bardzo zaniepokojeni, bo jak ujawnił jeden z nich - "sygnały, które wysyła Budapeszt, nie są aż tak ekstremalne jak nieraz bywało w przeszłości".
Ponadto jest jeszcze trochę czasu na osiągnięcie porozumienia. Również na jutro przewidziano spotkanie ambasadorów UE.
Oczywiście nieprzedłużenie sankcji byłoby katastrofą, bo ponad 2 tys. Rosjan z czarnej listy, w tym Władimir Putin czy szef rosyjskiej dyplomacji Sergiej Ławrow, znowu mogłoby swobodnie podróżować po UE, a ich konta w europejskich bankach zostałyby odblokowane, podobnie jak także aktywa wielu rosyjskich spółek.
Rozmówcy RMF FM liczą jednak na kompromis. Przypominają, że pod koniec stycznia Budapeszt w podobny sposób blokował przedłużenie o pół roku sankcji gospodarczych.
Ostatecznie ustąpił w zamian za obietnicę, że Komisja Europejska będzie dalej rozmawiać z Ukrainą o możliwość tranzytu gazu.