Na filmie opublikowanym przez rosyjskie służby widać wnętrze zniszczonego przez pożar centrum handlowego w Kemerowie. Władze Kemerowa ogłosiły, że zginęły w nim 64 osoby, a wśród 23 osób, których tożsamość ustalono, jest 13 dzieci. Wcześniej rodziny dzieci, które zginęły w pożarze, ogłosiły wykaz imienny, w którym znalazły się nazwiska 64 ofiar śmiertelnych. Aż 41 z nich to dzieci i nastolatki poniżej 18 roku życia.

Potwierdzono już, że wyjścia awaryjne w centrum handlowym były zamknięte, nie zadziałał alarm przeciwpożarowy, który - jak ogłosił Komitet Śledczy - zepsuł się 19 marca. Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych podało, że samo centrum otwarto bez należytych zezwoleń. W 2013 roku resort nie wydał tych zezwoleń, ponieważ budynek, przebudowany z gmachu zakładów cukierniczych, nie odpowiadał wymogom bezpieczeństwa przeciwpożarowego.

Władze obwodu kemerowskiego oceniają, że jedną z przyczyn pożaru mogło być zaprószenie ognia przez dzieci, które mogły np. bawić się zapalniczką. Ogień rozprzestrzeniał się z niezwykłą szybkością od strefy zabaw dla dzieci na czwartej kondygnacji centrum. Inna wersja mówi o działaniach grupy nastolatków, którzy przychodzili do obiektu i na których zachowanie administracja skarżyła się od dłuższego czasu policji. 


Źródła w służbach ratunkowych cytowane przez portal RBK wskazały także na możliwe zwarcie instalacji elektrycznej w jednym z obiektów dla dzieci. Komitet Śledczy FR uznaje za możliwe przyczyny zarówno pojawienie się otwartego ognia, jak i zwarcie elektryczne.

Skala tragedii sprawia, że media porównują ją do wydarzeń, które w minionych latach wstrząsnęły Rosją - ataków terrorystycznych na szkołę w Biesłanie i moskiewski Teatr na Dubrowce, a także pożaru klubu nocnego w Permie, w którym zginęło ponad 150 osób.


(mn)