Na prośbę zespołu wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych J.D. Vance’a wojskowy Korpus Inżynieryjny Armii USA tymczasowo podniósł poziom wody w rzece Little Miami w stanie Ohio. Decyzja miała zapewnić „idealne warunki do kajakowania” podczas rodzinnego urlopu polityka, co wywołało falę krytyki i pytania o wykorzystywanie publicznych zasobów do celów prywatnych.

Jak poinformował portal "The Guardian", prośba o podniesienie poziomu wody w rzece Little Miami została złożona przez zespół wiceprezydenta w związku z jego urlopem i urodzinami 2 sierpnia. Z danych amerykańskich służb geologicznych wynika, że w tym czasie nastąpił nagły wzrost poziomu wody w rzece oraz spadek poziomu w pobliskim jeziorze Caesar Creek.

Rzecznik Secret Service przekazał, że działania były koordynowane z władzami Ohio ds. zasobów naturalnych oraz Korpusem Inżynieryjnym Armii USA, by zapewnić bezpieczeństwo ochronie wiceprezydenta podczas wizyty. Z kolei rzecznik Korpusu, Gene Pawlik, potwierdził, że prośba dotyczyła "tymczasowego zwiększenia odpływu wody z jeziora Caesar Creek w celu zapewnienia bezpiecznej żeglugi personelowi Secret Service".

Wiceprezydent w ogniu krytyki

Sprawa wywołała szeroką krytykę. Richard Painter, prawnik i były doradca ds. etyki w administracji republikańskiego prezydenta George’a W. Busha, nazwał sytuację "skandaliczną" i zwrócił uwagę, że w czasie, gdy cięcia budżetowe dotykają amerykańskie parki narodowe i ograniczają możliwości wypoczynku dla rodzin, publiczne środki są wykorzystywane na potrzeby prywatnego urlopu wiceprezydenta.

Norm Eisen, były doradca ds. etyki w administracji Baracka Obamy, podkreślił, że nawet jeśli działania nie naruszają przepisów, tworzą wrażenie, że wiceprezydent jest traktowany specjalnie i przysługują mu przywileje niedostępne dla zwykłych obywateli.

Korpus Inżynieryjny Armii USA zapewnił, że operacja nie wpłynęła negatywnie na poziom wody w dolnym i górnym biegu rzeki, a wszyscy zainteresowani zostali poinformowani o zwiększonym odpływie. Biuro wiceprezydenta nie odniosło się do sprawy, mimo próśb o komentarz brytyjskiego dziennika.

Eksperci ds. etyki podkreślają, że choć podobne działania są czasem podejmowane na potrzeby wydarzeń publicznych czy ćwiczeń służb ratunkowych, to "specjalne uwolnienia" wody na prośbę pojedynczych osób są wyjątkowo rzadkie i wymagają szczegółowej dokumentacji oraz uzasadnienia.

Chociaż analiza może uwzględniać wyjaśnienia lub uzasadnienia związane z bezpieczeństwem, moja reakcja jest taka: nie obchodzi mnie to. Nie powinniśmy w ten sposób wykorzystywać zasobów rządowych. Nigdy bym na to nie pozwolił - przyznał Eisen w rozmowie z "Guardianem".