Ponad 30 osób zostało rannych, w tym siedem jest w stanie krytycznym, po tym jak samochód wjechał w tłum ludzi na Santa Monica Boulevard w Los Angeles. Sprawca wypadku na Santa Monica Boulevard był pod wpływem alkoholu, nie było to więc działanie terrorystyczne - poinformowała policja.

Do zdarzenia doszło w sobotę przed klubem muzycznym The Vermont w dzielnicy East Hollywood, gdzie trwał koncert. Jak precyzuje reporter RMF FM Paweł Żuchowski, sytuacja jest bardzo dynamiczna i pojawia się wiele, często sprzecznych, informacji. Według najnowszych danych przekazanych podczas konferencji prasowej, siedem osób jest w stanie krytycznym, sześć w stanie poważnym, a dziesięć odniosło lekkie obrażenia. Siedem osób odmówiło transportu do szpitala. Wśród poszkodowanych było 18 kobiet i 12 mężczyzn w wieku od 25 do 30 lat.

Samochód wjechał w tłum przed lokalem, gdzie odbywał się koncert. Kierowca został zatrzymany po tym, jak tłum go wyciągnął i pobił, a następnie postrzelono go. Jeden z uczestników go postrzelił - przekazał Jeff Lee, rzecznik prasowy policji w Los Angeles.Obecnie przebywa w szpitalu pod nadzorem policji.

Informacje te częściowo potwierdza kapitan Adam Van Gerwen, rzecznik Departamentu Straży Pożarnej. W rozmowie z dziennikarzami, cytowanej przez reportera RMF FM Pawła Żuchowskiego, powiedział, że jeden z ratowników odkrył ranę postrzałową u jednej z ofiar. Dodał jednak, że na tym etapie nie może potwierdzić doniesień, jakoby osobą postrzeloną był kierowca pojazdu. Wśród niepotwierdzonych teorii pojawia się także informacja, że kierowca mógł zasłabnąć za kierownicą.

Z relacji kapitana Van Gerwena wynika, że szary samochód najpierw uderzył w foodtrucka stojącego przed klubem, następnie przebił się przez stanowisko opłat parkingowych, po czym wjechał w dużą grupę ludzi. Nagrania wideo z miejsca zdarzenia pokazują wiele osób leżących na drodze wokół rozbitego pojazdu.