Kierowca polskiego autobusu, który wywrócił się na autostradzie pod Miluzą we Francji, usłyszał dwa zarzuty. Polak ma również zakaz prowadzenia pojazdów we Francji. Będzie on obowiązywał co najmniej do czasu procesu. Mężczyzna został oskarżony o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym oraz brak kontroli nad pojazdem. We wtorkowej katastrofie autokaru zginęły dwie osoby.

Pierwszy zarzut to to samo, co nieumyślne spowodowanie śmierci i obrażeń. Zgodnie z francuskim prawem, kierowcy grozi za to do 3 lat więzienia i 75 tysięcy euro grzywny - a w szczególnych przypadkach do 5 lat więzienia. Nie jest jednak wykluczone, że drugi zarzut - o braku kontroli nad pojazdem - zostanie uznany za element obciążający mężczyznę. Wszystko bowiem wskazuje na to, że za późno dostrzegł on zjazd z autostrady, z którego chciał skorzystać, ale mimo wszystko postanowił gwałtownie skręcić hamując.

Z drugiej strony, są także okoliczności łagodzące. Oskarżony był trzeźwy i nie zażył narkotyków. Prokurator Herve Robin zapewnił, że przesłuchany we wtorek kierowca przyznał, iż ponosi odpowiedzialność za wypadek.

Według prokuratury, mężczyzna będzie mógł opuścić Francję w oczekiwaniu na proces, który prawdopodobnie odbędzie się za rok.

Dwie osoby zginęły, 34 rannych

W wypadku zginęły dwie osoby, 34 zostało rannych. Stan 11 z nich był po przewiezieniu do szpitala ciężki, a w przypadku 5-6 osób krytyczny. Najciężej poszkodowani i hospitalizowani m.in. w Miluzie i Colmarze, przeszli operacje. Mieli przede wszystkim poważne złamania i urazy wewnętrzne.

Stan najciężej rannych poprawia się. Już tylko jedna osoba przebywa na oddziale intensywnej opieki medycznej.

Autokar wywrócił się na autostradzie

Do wypadku doszło we wtorek, kilka minut po godz. 8. Z niewyjaśnionych przyczyn piętrowy autokar opolskiego biura podróży "Sindbad" przewrócił się na bok na autostradzie A36 prowadzącej w kierunku Niemiec.

Na miejsce wypadku bardzo szybko przybyło 50 karetek pogotowia i wozów strażackich, później 5 helikopterów, w tym 2 z pobliskiej Szwajcarii. 150 strażaków i 60 żandarmów natychmiast zaczęło wyciągać Polaków z autokaru. Ci, którzy nie zostali ranni lub odnieśli tylko lekkie obrażenia zostali skierowani na pobocze autostrady. Służby rozdały Polakom koce, a rannych przykrywały folią.

Ciężko rani Polacy zostali przetransportowani do szpitali w Miluzie, Strassburgu, Colmar i Bazylei. Wszystkie osoby, które nie musiały zostać hospitalizowane, zostały zakwaterowane w pobliskiej szkole i hali sportowej. Lokalne władze zapewniły im odpowiednią opiekę.

Autokarem podróżowało 68 osób

Z oświadczenia, które rozesłał do mediów właściciel autokaru firma Albatros wynika, że liniowym autokarem jechało 65 pasażerów i 3 członków załogi. Podróżujący pochodzą z całej Polski, jechali do Miluzy, Cannes, Tulonu, Lyonu, Nicei, Bollene i Chalon-sur-Sac.

Autokar jechał z Przemyśla przez miasta południowej Polski do przejścia granicznego w Słubicach. Stamtąd zabrał grupę pasażerów pochodzących z północnej i centralnej Polski. W poniedziałek, około 22:30 załoga autokaru została wymieniona i w nowym składzie rozpoczęła podróż do Francji.