U wybrzeży włoskiej wyspy Giglio ruszyła skomplikowana i długa operacja usunięcia wraku statku Costa Concordia, który w styczniu rozbił się o skały. W katastrofie zginęły 32 osoby.

Wcześniej poinformowano, że podniesienie leżącego i na wpół zatopionego wycieczkowca oraz jego usunięcie będzie największą taką operacją w historii i kosztować ma 300 milionów euro. Potrwa około roku.

W pierwszym akcji dniu obcięto wielki maszt statku. Prace wstępne obejmują także usunięcie komina i logo armatora. Wycieczkowiec, który zabierał na pokład ponad 3 tysiące pasażerów, zostanie odholowany w całości.

Eksperci, w tym amerykańska firma wybrana w drodze przetargu do wykonania tego zadania, zapewniają, że do sierpnia jednostka zostanie tak zabezpieczona, że nie będzie już jej grozić zsunięcie się w głębinę, na której skraju leży.

Nie wiadomo jeszcze, kiedy rozpocznie się proces sądowy przebywającego w areszcie domowym kapitana statku Francesco Schettino, któremu prokuratura zarzuca doprowadzenie do katastrofy w rezultacie nieostrożnej nawigacji, nieumyślne spowodowanie śmierci ludzi i ucieczkę z pokładu w trakcie ewakuacji.