Rosjanie mogą zażądać w tym roku od Polski wyższych stawek za dostarczany surowiec. A nasz kraj będzie się musiał na to zgodzić. Negocjacje mogą ruszyć w każdej chwili – pisze „Rzeczpospolita”.

Zgodnie z umową między Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem a Gazpromem, Rosjanie mają prawo co trzy lata renegocjować sposób ustalania ceny gazu zapisanej w kontrakcie, jeśli warunki rynkowe uległy radykalnej zmianie. A te w dobie drożejących surowców są już zupełnie inne niż w 2005 r., kiedy ostatnio ustalono cenę.

Zdaniem ekspertó Gazprom będzie chciał wykorzystać swoje prawo. Obecnie Polska płaci za 1 tys. m sześc. gazu ok. 340 dol. Rosjanie nieoficjalnie sugerują, że interesuje ich 370-380 dol. Nawet jeśli cena wzrośnie tylko o 10 proc., to roczne wydatki PGNiG na import gazu skoczą o ok. 250 mln dolarów, a nasze rachunki przynajmniej o 2-3 proc.

W przyszłym tygodniu w Teheranie na spotkaniu krajów eksportujących gaz, Rosja ma przedstawić projekt statutu organizacji, która ma stać na straży ich interesów. Miałoby powstać coś na kształt OPEC - Organizacji Eksporterów Ropy Naftowej. W odniesieniu do tej organizacji od dawna funkcjonuje słowo „kartel”. OPEC zapracował na tę łatkę w latach 70. Kryzysy naftowe na świecie tylko ugruntowały opinię, że OPEC działa głównie po to, aby zapewnić krajom członkowskim gigantyczne dochody, nawet kosztem pozostałych państw, które nie cieszą się takimi bogactwami naturalnymi jak złoża ropy.

OPEC doskonale wykorzystuje najstarszą i najważniejszą zasadę ekonomii - czyli prawa podaży i popytu. W sytuacji gdy światowe zapotrzebowanie rośnie, OPEC wstrzymuje się z podjęciem decyzji o zwiększeniu dostaw, a taka strategia prowadzi do coraz to wyższych rekordów. Przypomnijmy: teraz baryłka kosztuje już ponad 117 dolarów i wciąż niebezpiecznie rośnie.