Po raz pierwszy w Rosji obchodzony jest Dzień Jedności Narodowej; nowe święto ma zastąpić rocznicę rewolucji październikowej (7 listopada). Ustanowiono je w rocznicę wygnania z Kremla Polaków, którzy na początku XVII wieku próbowali osadzić na tronie moskiewskim Łżedymitra.

Polski najazd odbył się wprawdzie 400 lat temu, ale do dzisiaj Rosjanie pamiętają o nim zupełnie jak Polacy o potopie szwedzkim. Równocześnie obchodzone jest także wielkie święto cerkiewne – Matki Boskiej Kazańskiej.

Metropolita Kiriłł, jeden z najważniejszych ludzi w Cerkwi prawosławnej, porównał pokonanie Polaków do zwycięstwa nad faszyzmem. To dzień zwycięstwa, niezasłużenie zapomniany dzień zwycięstwa. To wydarzenie miało epokowe znaczenie dla życia kraju - mówił.

Celebrowanie święta nie obyło się bez antypolskich akcentów. Pod polską ambasadę przyszła manifestacja kilkunastu nacjonalistów. Przekonywali oni, że mordu w Katyniu dokonali hitlerowcy. Jednak, jak donosi nasz korespondent, nie słuchał ich nikt poza znudzonymi milicjantami z ochrony placówki.

Jednak władze zapewniają, że święto nie ma antypolskiego charakteru. Zresztą – jak zapewnia nasz korespondent - większość zwykłych mieszkańców Rosji o Polakach wypowiada się z entuzjazmem, a święta nie kojarzy ze współczesną Polską.

Ono nie jest przyjmowane w ten sposób, że kiedyś tam walczyliśmy z Polakami. Przyjmuje się to święto jak powrót do przedrewolucyjnej tradycji. Tak myślę – mówi Andrzejowi Zausze starsza pani, która, jak większość Rosjan, natychmiast przyznała się do babci Polki.